wtorek, 13 marca 2018

Recenzja: Posród żółtych płatków róż

Lubicie książki, poruszające trudne, kontrowersyjne tematy? Jeśli tak, najnowsza powieść Gabrieli Gargaś może wam się spodobać. Chcecie dowiedzieć się więcej? Zapraszam do przeczytania mojej recenzji.



Tytuł: Pośród żółtych płatków róż
Autor: Gabriela Gargaś
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 8 lutego 2018
Ilość stron: 360
Ocena: 6,5/10

Zuzanna ma 35 lat, dobrą pracę i partnera, którego kocha, ale coraz częściej myśli o stabilizacji: ślubie, dzieciach. Problem w tym, że Robert, jej ukochany, ma już żonę i dzieci, których wcale nie planuje porzucać dla kochanki. Głucha na głos rozsądku, Zuza brnie coraz głębiej w związek bez przyszłości, który niszczy jej życie. I nie tylko jej, o czym przyjdzie się przekonać Milenie, żonie Roberta. Równocześnie kuzynka Zuzanny, Joanna, przeżywa kryzys w małżeństwie, po tym jak jej mąż zostaje oskarżony o romans z uczennicą. “Pośród żółtych płatków róż” stanowi studium zdrady małżeńskiej, z różnymi jej aspektami i z punktu widzenia wszystkich dotkniętych nią osób.

Przyznam szczerze, że od pierwszych stron książka wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Na samym początku autorka stawia pytanie, czy miłość pozamałżeńska zawsze jest zła, a chwilę potem dowiadujemy się, że główna bohaterka spotyka się z mężczyzną, który ma żonę i dzieci. Jestem osobą wierzącą, poważnie traktuję to, co jest napisane w Biblii i nie lubię przekształcania czerni i bieli w odcienie szarości, dlatego początkowo bałam się, że pomimo mojej sympatii dla autorki i bardzo pozytywnych odczuć po lekturze "Wieczoru takiego jak ten", "Pośród żółtych płatków róż" po prostu mi się nie spodoba. Na szczęście moje obawy okazały się nieuzasadnione, bo Gabriela Gargaś bynajmniej nie przedstawia zdrady w pozytywnym świetle, ale raczej ukazuje, jak destrukcyjny wpływ na ludzkie życie ma nieposzanowanie przysięgi małżeńskiej.

Książka nie jest podzielona na rozdziały, ale na krótkie fragmenty, scenki z życia postaci. Zabrakło mi między nimi wyraźniejszego podziału niż pusta linijka, bo kiedy fragment kończył się razem ze stroną, a na kolejnej zaczynał następny, chwilami gubiłam się w bohaterach i wydarzeniach. Generalnie nie przeszkadza mi taka forma powieści, podział na krótkie scenki dodaje lekturze dynamizmu, ale gdyby pomiędzy nimi znajdowały się jakieś symbole, choćby zwykła gwiazdka, można by uniknąć pewnego chaosu, który trochę jednak przeszkadzał w czytaniu.


Chociaż autorka okazjonalnie dopuszcza do głosu mężczyzn, w powieści zdecydowanie królują postacie kobiece. Pierwsze skrzypce gra Zuza, ale oprócz niej poznajemy także jej kuzynkę Joannę, ich ciotkę Zosię, żonę Roberta - Milenę, czy licealistkę Agnieszkę, zakochaną w swoim nauczycielu. Każda z kobiet jest inna i inaczej reaguje na burze w jej życiu, a tych nadchodzi naprawdę wiele. Z przykrością stwierdzam, że przez większą część książki nie mogłam znieść Zuzanny, irytowała mnie jej naiwność, impulsywne reakcje, uparte trzymanie się iluzji i ignorowanie prawdy, którą bliskie osoby próbowały wbić jej do głowy. Niby nie od dziś wiadomo, że miłość ma niewiele wspólnego z rozsądkiem, ale nie potrafiłam zbytnio współczuć Zuzie w jej trudnościach. Zdecydowanie więcej mojej sympatii wzbudziła Milena, która, dowiedziawszy się o romansie męża, mogłaby się załamać, ale zamiast tego użyła tej sytuacji, aby odnaleźć w sobie siłę do walki o siebie i swoje marzenia. Joanna, podobnie jak jej kuzynka, niezbyt przypadła mi do gustu, a to z kolei dlatego, że nie znoszę, kiedy postacie w książkach zamiast porozmawiać o problemach, unikają wszelkiej konfrontacji i wolą wierzyć we własną wersję prawdy, niż wysłuchać drugiej strony. Najbardziej polubiłam chyba ciocię Zosię, pełną miłości i ciepła, mimo że jej życie nie było usłane różami.

Temat zdrady jest zdecydowanie kontrowersyjny i z tego powodu powieść nie każdemu może się spodobać. Myślę jednak, że autorka bardzo wyraźnie pokazała, że angażowanie się w pozamałżeńskie związki nigdy nie ma dobrych skutków, ale przysparza bólu i cierpienia zarówno obojgu małżonkom, jak i tej trzeciej osobie. Książka uświadamia również, że małżeństwo to nie jest samonakręcający się mechanizm, który po wypowiedzeniu sakramentalnego “tak” zaczyna działać sam z siebie i nie wymaga żadnych dalszych zabiegów. Małżeństwo wymaga stałej pracy obu stron, dobrej komunikacji, czasem wyrzeczeń i kompromisów oraz postawienia dobra współmałżonka ponad swoim. Łatwo jest zniszczyć związek, ale o wiele trudniej jest go naprawić i wymaga to ogromnej siły, determinacji oraz umiejętności dostrzeżenia i przyznania się do własnych błędów. Czy bohaterom powieści udało się uratować swoje małżeństwa? O tym musicie przekonać się sami.

“Pośród żółtych płatków róż” nie jest powieścią z gatunku lekkich i przyjemnych, niewzbudzających żadnych wyraźniejszych emocji. Choć spod warstwy trudnych tematów przebija charakterystyczne poczucie humoru autorki, a część bohaterów na końcu odnajduje szczęście, to jednak książce daleko do cukierkowo-słodkiej literatury kobiecej. Po prostu jest tak, jak w życiu: raz przychodzi radość, a raz ból, jedne historie mają szczęśliwe zakończenia, inne nie, i nie zawsze wszystko toczy się tak, jak byśmy chcieli. Pozostaje przyjąć to, co daje nam los - czy to piękny kwiat, czy zasuszone płatki żółtych róż.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia/Ona Czyta.


1 komentarz:

  1. Twoja recenzja wzbudza we mnie niejasne uczucia względem tego tytułu, dlatego na razie się wstrzymam z nabyciem powieści.

    OdpowiedzUsuń