poniedziałek, 27 marca 2017

Czytelnicze początki blogerów

Przy okazji pisania innego posta zaczęłam niedawno myśleć, jak zaczęła się moja książkowa pasja i jak to wyglądało u innych. Czy był to jeden moment, jakaś szczególna książka, która rozbudziła w Was miłość do słowa pisanego i od której wszystko się zaczęło? Postanowiłam więc poprosić kilkoro blogerów o opisanie swoich historii. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam do dalszej lektury :)




Ewelina - Redgirlbooks



Nie tak dawno, zostałam zapytana o to, jak zaczęła się moja przygoda z czytaniem. 
Zacznę od początku. Byłam już pod końcem pierwszej klasy podstawówki. Tak, nie umiałam jeszcze wtedy czytać. Moja mama nie poświęcała mi dużo czasu, abym mogła się tego nauczyć. Pewnego dnia za zadanie domowe mieliśmy nauczyć się piosenki na pamięć. Tak więc mama czytała i próbowała wkuć mi do głowy tekst. Na drugi dzień w szkole, siedząc w ławce otworzyłam książkę na tekście z piosenką. I bach! Zaczęłam rozumieć każde zdanie. W końcu odnalazłam sens w literach. Wiecie jaka byłam szczęśliwa? Nauczyłam się w sekundę. Od tego momentu często byłam uczestnikiem konkursów recytatorskich. Pamiętam, że raz zajęłam pierwsze miejsce. Reszta, to były wyróżnienia. Często przesiadywałam w bibliotece i pomagałam w niej. Lutowałam folie na książki, układałam je na regałach. Uwielbiałam to! I oczywiście czytałam sporo. Od czwartej klasy podstawówki nie sięgałam po literaturę odpowiednią do mojego wieku. Często chwytałam się obyczajówek, książek o sytuacji kobiet w krajach muzułmańskich, czy beletrystykę historyczną. To dopiero wtedy pokochałam Philippę Gregory i ta miłość została ze mną do dziś. Czasem zaczęłam chętniej sięgać po fantastykę. Częściej wypożyczałam książki, bo na ich kupno nie było stać mojej mamy, a kieszonkowego też nie dostawałam, bym mogła sobie odłożyć.

Minęło kilka lat i któregoś dnia trafiłam na bookstagram. Oglądałam inne profile książkowe i sama zapragnęłam mieć własną biblioteczkę. Chciałam znów czytać, to co kocham. Po przeprowadzce z Chełma nie miałam takiej możliwości, gdyż biblioteka w Przedborzu jest naprawdę bardzo skromnie wyposażona. Zaczęłam więc kupować książki z drugiej ręki. Głównie książki Gregory z cyklu tudorowskiego, bo bardzo zapragnęłam je mieć. Później zaczęłam interesować się nowościami. I w miarę swoich możliwości staram się powiększać swoją biblioteczkę. Uwielbiam wracać do książek, które kiedyś przypadły mi do serca. Czytanie jest dla mnie ostatnią deską ratunku, gdy jest mi smutno i czasem mam dość. Zamykam się w świecie i zapominam o tym co mnie dręczy. Poza tym mogę przeżyć wiele niesamowitych przygód i być w każdym miejscu jakie tylko mi się zamarzy.

Kasia - Kasia Czyta



Kurczę, gdy Alinka zaproponowała, żebym napisała jak zaczęła się moja przygoda z książkami i czytaniem, miałam w głowie jedną wielką czarną dziurę! No, Kasia skup się! Jak to się zaczęło, co się stało, że czytasz! Myśl, myśl. Załamana piszę, że nie wiem czy nadaję się, żeby opowiedzieć o tym, jak się zaczęło, bo zwyczajnie nie pamiętam jakiegoś nadzwyczajnego momentu w moim życiu, który zmieniłby je diametralnie i dzięki niemu zaczęłam czytać. Po prostu książki są w moim życiu odkąd pamiętam. I Alina zwróciła uwagę, że w takim razie, przecież mam coś do opowiedzenia! 

Wyobraźcie sobie małego bajtla, który gania za każdym z książeczką i prosi żeby poczytał. Tak to ja! Jaka byłam zła i nieszczęśliwa, kiedy inni patrząc na literki potrafili wyczarować słowa, a z nich piękne historie, kiedy ja tylko widziałam szereg szlaczków, które były dla mnie niczym enigma. Najbardziej marudziłam mamie by czytała i mojej cioci, która jest o tylko kila lat ode mnie starsza. W końcu poszłam do zerówki, myślałam, że może tam nauczą mnie czytać i wtedy rozwiążę wszystkie zagadki świata.. ale niee, tam nauczyli mnie wiązać buty - które już umiałam wiązać, swoją drogą. Owszem, poznałam literki, ale nie nauczyli mnie ich składać. Kolejny rok na marudzeniu i ganianiu za ciocią, mamą, babcią, dziadkiem.. Potem pierwsza klasa i pierwsza czytanka, której mieliśmy się nauczyć, czytanie szło mi jak krew z nosa.. Wcale nie było takie proste jak widziałam to u mamy. Moja ciocia dostała misję bojową - nauczyć mnie czytać bez zacinania, tej jednej, małej czytanki z zaledwie kilkoma wersami. Pamiętam, że było lato i inne dzieciaki śmiały się na dworze, a ja pierwszy raz żałowałam, że chciałam nauczyć się czytać. Siedziałyśmy kilka godzin nad tą czytanką, a ja dukałam za każdym razem, jakbym dopiero co zobaczyła ten tekst. Iza w końcu zaczęła czytać sama, raz, drugi, siódmy i dwunasty.. i potem kazała mi spróbować jeszcze raz. Pewnie domyślacie się, że poszło mi cudownie :D. Pomyliłam tylko jedno słowo, "Kotka Mimi ma kłębek" a ja uporczywie powtarzałam, że motek ;D. Taaak, nauczyłam się jej na pamięć!  Do tej pory wszyscy mi to wypominają, ale jak widzicie, pokochałam czytanie. Wiem, że to zasługa mojej mamy, bo to ją najczęściej widziałam z książką w dłoni, a także cioci, bo to przy niej nauczyłam się, że Mimi wcale nie ma motka, tylko kłębek. Teraz czytanie to nieodłączna część mojego życia. Nie zasnę, kiedy nie przeczytam choć jednego rozdziału. Ten mały dzieciak, który ganiał i prosił o przeczytanie, wiedział czego chce i widział, że to ogromna i wspaniała umiejętność, która może otworzyć niezliczoną ilość drzwi prowadzących do innego świata. Teraz to ja sama otwieram te drzwi, bardzo często. Staram się także, zostawiać je uchylone dla innych, którzy  też chcą  tam znaleźć miejsce dla siebie.


Agnieszka - Magical Reading



Witajcie kochani,
Alina z instagrama @tea.books.lover zachęciła mnie do napisania mojej historii jak to się stało, że pokochałam czytanie. Pomyślałam sobie, bardzo chętnie. Fajnie będzie się z wami podzielić kawałkiem mnie. Tak więc zapraszam do czytania.

Zacznę od tego, że w moim domu zawsze były książki, a ja zawsze się nimi interesowałam. Lubiłam je przeglądać, wąchać (tak, tak to zboczenie zostało i zostanie ze mną już do końca) i dotykać. Zapach papieru i tuszu zawsze wywoływał u mnie pozytywne uczucia i przywodził na myśl bibliotekę, miejsce, które kochałam ze względu na ciszę i klimat jaki tam panował. Kiedy miałam 5 może 6 lat kochałam książki równie mocno jak dziś, ale myślę, że wtedy nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo to uczucie zmieni się z biegiem lat. Kiedy byłam zbuntowaną nastolatką, moją bezpieczną przystanią zawsze była domowa biblioteczka. Przewracając kartki uspokajałam się, patrzyłam (czasami godzinami) na wydrukowany tekst. Zastanawiałam się bardzo długo jaka książka sprawiła, że zaczęłam lubić czytać. Po długim namyśle, mogę szczerze stwierdzić, że było to „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza, czyli nic innego jak lektura szkolna. Może wydać się to komuś dziwne, ale właśnie od tego tytułu rozpoczęła się moja przygoda. Gdy byłam młodsza uwielbiałam głównie powieści fantastyczne, pamiętam, że Harry'ego Pottera czytałam z zapartym tchem, dzisiaj nie zmieniło się nic. Dzisiaj jestem dorosłą kobietą, która posiada rodzinę i wiecie co? Uwielbiam książki dla dorosłych, ale równie mocno pociąga mnie gatunek New Adult, książki dla młodzieży (tylko te trzeba przepuszczać przez filtr :D), thrillery, kryminały i romanse (a jakże!). Mój gust literacki jest bardzo uniwersalny. Nie potrafię oszacować ile książek w swoim dotychczasowym życiu przeczytałam, myślę, że może to być w granicach 1000 tytułów, ale nie dam sobie ręki uciąć. Wiecie. W zeszłym roku zaczęłam wchodzić coraz częściej na Instagram. Oglądałam głównie profile z książkami, recenzjami, aż w końcu sama zapragnęłam podzielić się z ludźmi tym co czytam. Pamiętam jak mnie to cieszyło, jaką czułam ekscytację, kiedy pojawiało się powiadomienie o nowym serduszku przy zdjęciu. Dzisiaj dalej prowadzę mój bookstagram, nadal pochłaniam książki. Mam też misję. Tą misją jest zachęcić młodych ludzi do czytania, bo przecież to najwspanialszy rodzaj rozrywki i edukacji. Książki i czytanie to inwestycja w siebie, inwestycja, która pozwala naszej wyobraźni popłynąć, wzbogaca nasz zasób słów i wiele, wiele innych. Spędzanie czasu z książką, to nadal moja ulubiona forma spędzania wolnej chwili. Wiem, że tak będzie zawsze. Czuję to. A moje serce rośnie, kiedy widzę, że moje córki 6l. i 2l sięgają po swoje pierwsze książki. Również to uwielbiają. Biorą ze mnie przykład. Czy to nie wspaniała nagroda? Zastanawiałam się długo do czego doprowadzi mnie miłość do czytania i wiecie co? Znalazłam odpowiedź. Doprowadziła mnie do totalnego braku miejsca na kolejne lektury i silnego uzależnienia. Moje motto: „Już nie kupię żadnej książki w tym miesiącu” zupełnie się nie sprawdza, ale nie zamierzam udawać się na odwyk, bowiem jest to uzależnienie, które pozwala mi odpocząć i cieszyć się chwilą, pozwala zapomnieć i przenieść się na drugi koniec świata. Kocham to.

Chyba powinnam zakończyć już swoją wypowiedź. Jeśli ktoś dotrwał do końca serdecznie mu za to dziękuję. Korzystając z okazji chciałabym powiedzieć wszystkim, że czytanie to piękna sprawa i sądzę, że powinniśmy się starać zachęcać nasze otoczenie do tej czynności. Oczywiście, nie na siłę. Cieszę się że moja czytanie, moja pasja trwa przy mnie od prawie zawsze, raduje mnie to ogromnie. Pamiętajcie czytanie to pasja, przyjemność, nie obowiązek. 

Czytać to bardziej żyć, to żyć intensywniej” - Carlos Ruiz Zafón


Paulina - Paulina Kaleta



Moja przygoda z czytaniem zaczęła się bardzo dawno temu. Kiedy byłam dzieckiem rodzice, szczególnie mama, dbali o mój kontakt z książkami. W domu zawsze wszędzie były one rozproszone. Natomiast książką, która wpłynęła na moje życie jest „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza. Przeczytałam ją w 4 klasie szkoły podstawowej. Pamiętam, że lektura sprawiła na mnie tak ogromne wrażenie, że przez kilka dni nie mogłam się otrząsnąć. Moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach i wtedy zdałam sobie sprawę, że jest pewnie mnóstwo innych książek, które mogą mnie zabierać w różne światy, kiedy tylko będę miała na to ochotę. I od tamtej pory przepadłam w nich. Czytałam w każdej możliwej i wolnej chwili, chodziłam do biblioteki i wyszukiwałam perełki. Z tego zamiłowania ukończyłam filologię polską i zostałam nauczycielką. Ale moment lektury Sienkiewicza zawsze będę wspominać z łezką w oku, bo to właśnie dzięki niemu mam dzisiaj piękną duszę i przeczytałam niezliczone rzesze książek, które mnie ukształtowały. 


Patrycja - Uzależniona od książek



Była sobie kiedyś mała dziewczynka o imieniu Patrycja. Pewnego razu jej mama czytała swojemu synkowi "Opowieści z Narnii", a ciekawska córeczka podsłuchiwała. Zachwycił ją świat przedstawiony w książce. Chciała tam jak najszybciej trafić. Siedziała i rozmyślała jak to uczynić. W końcu wpadła na genialny pomysł! Weszła do szafy i siedziała tam dłuższy czas. Ku jej rozpaczy nie trafiła do Narnii. Wróciła zrezygnowana do mamy i słuchała dalszej opowieści. Wtedy wszystko stało się jasne! Nie za każdym razem przejście do magicznej krainy się otwiera! To takie oczywiste. Mała marzycielka przez jakiś czas codziennie sprawdzała w szafie, czy przejście już działa. Nie działało. Jakieś dwa lata później Patrycja umiała już czytać i wróciła do książki "Opowieści z Narnii". Wtedy już rozumiała, że to nie ona została wybrana na królową cudownej krainy, więc postanowiła przeczytać też inne powieści z cudownymi zdarzeniami. Tak zaczęła się jej przygoda z czytaniem książek i trwa do dziś. Kto zgadnie o kim ta historia? Tak, to o mnie! 


Patryk - My books my world


Moją miłość do czytania zawdzięczam mojej nauczycielce od języka polskiego ze szkoły podstawowej. W 6 klasie czyli nie tak dawno, gdyż tylko jakieś dwa lata temu, miałem do przeczytania lekturę pod tytułem "Władca Lewawu" autorstwa Doroty Terakowskiej. Miałem ją przeczytać jakoś do połowy kwietnia, a ja, że się z książkami wtedy nie za bardzo lubiłem, to sięgnąłem po nią raz, przeczytałem może ze dwa rozdziały i odłożyłem.
Wtedy, pierwszego kwietnia nastał egzamin szóstych klas. Poszedłem, napisałem i gdy wróciłem postanowiłem, że nic mi się nie chce, ale sięgnąłem po książkę po kilku tygodniach nieczytania jej. Uznałem, że zacznę od nowa, gdyż nic nie pamiętałem i... kompletnie wsiąkłem. Przeczytałem "Władcę Lewawu" w jeden lub dwa dni i MEGA mi się spodobał.
Potem zacząłem sięgać po inne książki i to doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem teraz. :)
To była moja historia o tym jak zacząłem czytać. Dziękuję Alinie za zaproszenie mnie do współorganizacji tego posta i serdecznie pozdrawiam. :)


Iza - Gwiezdne Kroniki



Książki były ze mną odkąd sięgam pamięcią. U mnie w domu niedużo się czytało, niewiele też mieliśmy książek, ale gdy mając ok. 3 lata dostałam w prezencie zestaw małych książeczek opartych na filmach Disneya, nie potrafiłam się od nich oderwać. Ciągle prosiłam, żeby mi je czytano, ale to już mi nie wystarczało, sama chciałam móc wiedzieć co oznaczają te poskładane ze sobą literki :) Nie pamiętam już dokładnie jak to się stało, ale niedługo później, gdy miałam 4 lata, nauczyłam się czytać samodzielnie. Ciągle mam w głowie wspomnienie jak czytałam rówieśnikom bajki w przedszkolu, wyręczając panią przedszkolankę. 

Od tamtej pory książki stały się stałym elementem mojego życia, a gdy poszłam do szkoły i odkryłam bibliotekę, otworzył się przede mną nowy świat pełen wspaniałych historii. I to właśnie bibliotece zawdzięczam bardzo wiele, bo gdyby nie ona, to pewnie czytałabym wkółko te same kilka pozycji do czasu, aż sama zaczęłam powolutku kompletować swoją biblioteczkę. Choć w późniejszym czasie o moją uwagę konkurowały z książkami inne zainteresowania, to miłość do słowa pisanego była już we mnie tak głęboko zakorzeniona, że nie wyobrażałam sobie dnia bez przeczytania choćby kilku stron. I tak jest do dziś :)


Kinga - KiniaBook



Pewnego jesienne dnia na świat przyszła Kinia. Kinia była małym dzieciątkiem z burzą czarnych włosów na głowie. Często miewała koszmary, nawet jako małe dziecko, więc zmuszeni członkowie rodziny do długiego usypiania, czytali Kinii literaturę. Specjalnie napisałam literaturę, ponieważ nikt nie czytał mi bajek. Babcia zakochana w romansach zabierała mnie w świat Jane Austen, tata podczytywał Tolkiena, mama zawsze szukała wraz z Sherlockiem sprawców morderstwa. I chyba to mogę już zaliczyć do początków mojej czytelniczej przygody. W gimnazjum porzuciłam papier dla internetowych opowiadań, które śledziłam i czytałam godzinami. Później zakochałam się w bibliotece. 

Czytałam wszystko, choć najbliższe memu sercu były smoki. Dlaczego? Magia zawsze mnie podniecała, fantastyka stała się odskocznią od szarych dni i teoretycznej nauki w szkole. W okresie dojrzewania często sięgałam także o romanse. Książki zawsze mi towarzyszyły, niezależnie od gatunku i chwilowych fascynacji.

Teraz jako blogerka, założycielka inicjatywy „Bookstagram to Pasja”, pracownik wydawnictwa, wiem, że z miłości do książek można zdziałać wiele, ale także tą miłość wpajać innym. Słowa spisane na kartach papieru zabierają nas w inny, lepszy świat, którego jesteśmy częścią. Jest to niezwykła przygoda. Moja miłość do książek została przekazana przez rodziców i dzięki temu jestem największą szczęściarą wszechświata. Moja czytelnicza przygoda zaczęła się od najbliższych mi osób i ja także chcę ją komuś przekazać.


Marika - Polishbooklover


Jak zaczęła się moja przygoda z czytaniem? Hmm... śmieję się, że ja po prostu urodziłam się z książką w rękach ;) To taki mój atrybut, który mnie charakteryzuje :) A tak na serio - to pamiętam Tatę, który przynosił mi różne bajki z biblioteki i w jednej się tak zakochałam, że chciałam, by ciągle mi ją wypożyczał. Była to bajka o Śpiącej Królewnie, która posiadała przepiękne, kolorowe ilustracje. Ale takie "profesjonalne" czytanie zaczęło się wtedy, kiedy moja babcia pożyczyła mi powieści Lucy Maud Montgomery, czyli "Anię z Zielonego Wzgórza" i "Dziewczynę z sadu". Od pierwszych stron zakochałam się w przygodach tej rudej marzycielki i do dziś mam do tych powieści ogromny sentyment. Kiedy już wiek mi na to pozwalał, założyłam sobie własną kartę biblioteczną, z której byłam bardzo dumna. Uwielbiałam odwiedzać bibliotekę i gubić się między regałami. ;) Następną miłością był Harry Potter i to po nim zaczęło się prawdziwe szaleństwo. :) Cieszę się, że połknęłam książkowego bakcyla, wybrałam sobie takie hobby, a nie inne i teraz mogę książka po książce tworzę swoją własną domową biblioteczkę.


Alina - czyli ja ;)


Tak naprawdę trudno mi określić, jak zaczęła się moja czytelnicza przygoda, bo po prostu czytałam odkąd pamiętam - wiem tylko, że było to parę lat przed pójściem do zerówki. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnego ślęczenia nad literkami i mozolnego składania ich w wyrazy, nie wiem nawet, czy ktoś w ogóle mnie ich uczył. W domu zawsze było dużo książek dla dzieci i może po prostu pozazdrościłam starszej siostrze, że ona może je czytać, a ja nie, i to popchnęło mnie do nauki czytania. Kiedy byliśmy jeszcze mali - ja, siostra i młodszy brat - często chodziliśmy do biblioteki, która wtedy była przy naszej ulicy. Lubiliśmy wybierać nowe książeczki, a potem w domu czytać je po kolei. Kiedy trochę podrośliśmy, gusta czytelnicze trochę nam się rozjechały, ale wspólne wizyty w bibliotece pozostały. Mimo konfliktów i różnic - jak to w rodzeństwie, czytanie zawsze było i ciągle jest czymś, co nas łączy. 

Nie mogę się doczekać, aż będę miała własne dziecko i będę mogła podzielić się z nim miłością do książek, zaprowadzić je po raz pierwszy do biblioteki, wprowadzić je w magiczny świat liter i stworzonych z nich historii. Pani Wisława Szymborska stwierdziła kiedyś: "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła" - trudno się z nią nie zgodzić :)


Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim wymienionym wyżej osobom za podzielenie się swoimi historiami! A jak to było z Wami? Opowiedzcie w komentarzach!


18 komentarzy:

  1. Tak się cieszę, że mogłam poznać historię początków przygody czytelniczej tych wszystkich wspaniałych dziewczyn. Mimo różnic charakterów, wieku łączy nas jedno: miłość do czytania. I to jest piękne 💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Też się cieszę, że mogłam poznać i zebrać w całość te historie, również Twoją ❤

      Usuń
  2. Tylko ja dałam zdjęcie, na którym mnie nie ma haha :D Jeszcze byście się przestraszyli. :D Uwielbiam ten post, to cudowne, że nas wszystkich łączy miłość do czytania. Oby osób kochających książki było coraz więcej. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, na pewno nie jest aż tak źle :D
      Książki to wspaniała pasja i cieszę się, że łączą tak wielu ludzi!
      Dziękuję za Twój udział ❤

      Usuń
  3. Ciepły, wzruszający, prawdziwy wpis :) pięknie Ci dziękuję Kochana, źe mnie zaprosiłaś i jestem częścią czegoś niezwykłego :* buziaki i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za udział! ❤ Wszystkie te historie są cudowne i to była dla mnie wielka przyjemność i przywilej, że mogłam je wszystkie tutaj zamieścić :)

      Usuń
  4. Bardzo przyjemny pościk na wieczór :) Morał z tego taki, że początki mogą być trudne, ale trudności odchodzą w niepamięć wobec czytelniczej pasji. Każdy miłośnik książki odnajdzie cząstkę siebie w każdej z tych historii :)

    Pozdrawiam cieplutko!
    PytamKsiążki

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję za możliwość bycia częścią tego posta. Genialny pomysł

    Pozdrawiam ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo Ci dziękuję za udział i podzielenie się swoją historią! :)

      Usuń
  6. Przecudowny post :) Miło poczytać o co było na każdego początkiem wielkiej miłości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpiękniejsze jest to, że mimo różnych początków, wszystkich nas łączy miłość do książek :)

      Usuń
  7. Świetnie się czyta historie, które są tak bliskie sercu ! <3 Wspaniały pomysł Alinko ! Bardzo się cieszę, że mogłam poznać historie innych - to wspaniałe :) buziaki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, trudno się nie uśmiechać czytając wszystkie te historie, Twoją też :) Dziękuję, że chciałaś wziąć udział w tym małym projekcie! ❤

      Usuń