Z okładki powieści Ewy Madeyskiej kuszą nas słowa: “Pierwszy polski serial literacki”. Serial budzi skojarzenia z ciekawą, wciągającą fabułą, bogatym przekrojem bohaterów, z czymś, od czego ciężko jest się oderwać. Czy znajdujemy te elementy w “Rodzinie O.”?
Tytuł: Rodzina O.
Autor: Ewa Madeyska
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: 2 marca 2017
Ilość stron: 544
Ocena: 3/10
Akcja powieści toczy się w latach 60. wokół tytułowej rodziny Opolskich: Heleny - nestorki rodu; Tadeusza - jej syna, lekarza psychiatry; Barbary - pięknej żony Tadeusza; Andrzeja i Pawła - ich dwóch synów, maturzysty i studenta prawa. Każdy z członków rodziny zmaga się ze swoimi demonami, każdy skrywa własne sekrety, każdy boleśnie odczuwa na własnej skórze realia życia w Polsce Ludowej. Z losem Opolskich nierozerwalnie związane są losy Ewy Mazurkówny - opętanej manią religijną koleżanki z klasy Andrzeja, a także Ryszarda Mielnickiego - niegdyś kolegi Tadeusza, teraz depczącego mu po piętach prokuratora. Opisywane wydarzenia z kilku dni 1968 i 1969 roku przeplatane są licznymi retrospekcjami, przybliżającymi historię tytułowej rodziny oraz pozostałych bohaterów.
Muszę przyznać, że książkę czytało mi się wyjątkowo szybko (większość przeczytałam w jeden dzień), ale bynajmniej nie dlatego, że aż tak mnie wciągnęła, tylko dlatego, że jak najszybciej chciałam mieć ją za sobą. Niestety w najmniejszym stopniu nie wpasowała się w mój gust. Wielokrotnie wspominałam już, że nie znoszę wulgaryzmów w książkach, a ta powieść po prostu cała jest wulgarna - w języku i w treści. Poza licznymi przekleństwami jest też mnóstwo opisów czynności fizjologicznych bohaterów, które niekoniecznie przyjemnie się czyta.
Co do samych bohaterów, chociaż są bardzo wyraziści, to już dawno nie spotkałam się w książce z tyloma niesympatycznymi, wręcz odpychającymi postaciami - nikt nie wywarł na mnie wrażenia pozytywnego, moralnego bohatera. Ktoś mógłby powiedzieć, że autorka po prostu realistycznie przedstawia społeczeństwo PRL-u, ale jak dla mnie pani Madeyska przesadziła w drugą stronę. Z jej powieści wypływa obraz Polaków jako chciwych, ciekawskich, mściwych, opętanych seksem kombinatorów, pozbawionych wszelkich wyższych uczuć i kierujących się w życiu najniższymi instynktami. Zabrakło mi po prostu równowagi, kilku pozytywnych postaci, które trochę zrównoważyłyby ten wylewający się z kart książki brud.
Pomijając przedstawienie społeczeństwa, myślę, że “Rodzina O.” wiernie ukazuje realia ówczesnej Polski - komunistyczną propagandę, terror, wprowadzany przez SB, siłę układów i łapówek, życie pod czujnym okiem państwa i sąsiadów. Jeżeli ktoś lubi czytać książki o tej epoce, zapewne powieść Ewy Madeyskiej przypadnie mu do gustu.
Do mnie niestety “Rodzina O.” nie przemówiła i gdyby faktycznie była serialem, prawdopodobnie nie dałabym rady obejrzeć do końca nawet pierwszego odcinka.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Znak.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Znak.
Szkoda, że jest w niej aż tyle wulgaryzmów.
OdpowiedzUsuńTeż ubolewam, bo bardzo tego nie lubię :(
UsuńSzkoda bardzo, że nie przypadła Ci do gustu. Ja nawet nie odnotowałam wspomnianych wulgaryzmów i nie potrafię sobie teraz ich nawet przypomnieć. Może uznałam je za naturalnh element tej książki. Mi ona bardzo przypadła do gustu i czekam na drugi sezon :)
OdpowiedzUsuńMalwina
Ja generalnie wulgaryzmów nie używam, więc też jestem na nie bardzo wyczulona. A tu poza przekleństwami jeszcze cała ta wulgarność bohaterów, ich zachowań, charakterów... Dla mnie kompletnie nie do zniesienia, ale z tego co widzę, to wielu ludziom się ta książka podoba. Rzecz gustu :)
UsuńA ja niedawno zastanawiałam się czy warto sięgnąć po tę książkę. Dobrze, że poznałam Twoją opinię, jednak sobie odpuszczę. Również nie lubię książek, w których jest pełno wulgaryzmów.
OdpowiedzUsuń