poniedziałek, 2 października 2017

Recenzja: Ósmy cud świata

Wczoraj świat (a przynajmniej Polskę ;)) obiegła informacja, że 8 listopada będzie miała premierę najnowsza książka Magdaleny Witkiewicz, tym razem w duecie z Alkiem Rogozińskim. Ale zanim ten upragniony dzień nastąpi, mam dla was recenzję póki co najświeższej powieści pani Magdy :)



Tytuł: Ósmy cud świata
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 13 września 2017
Ilość stron: 332
Ocena: 7,5/10


“Wielokrotnie zastanawiałam się, ile razy nasze ślady przecinają się ze śladami tego, z kim później będziemy wspólnie kroczyć przez życie. Ile razy krzyżują się nasze drogi (...) zanim nasze ścieżki życia połączą się w jedną” - do takich rozważań skłania nas Magdalena Witkiewicz w swojej najnowszej książce: “Ósmy cud świata”. Główna bohaterka, Ania, tak zwaną “pierwszą młodość” ma już za sobą - powoli dobiega do czterdziestki i chociaż zrobiła karierę, zwiedziła kawał świata i ma dobrą sytuację finansową, samotność nie pozwala jej czuć się w pełni szczęśliwą. Jak każda kobieta, Ania chciałaby kochać i być kochaną, a im więcej czasu mija, tym głośniej w jej sercu odzywa się instynkt macierzyński, zastępując pragnienie związku pragnieniem posiadania dziecka, choćby miało wychowywać się bez ojca. Co prawda jest ktoś, kto chętnie założyłby z nią rodzinę, ale czy można być szczęśliwym w związku bez miłości? Coraz bardziej zagubiona, Ania wybiera się w podróż do Wietnamu, aby spojrzeć na swoje życie z dystansu i przemyśleć swoje wybory. Sprawy przybierają jednak nieoczekiwany obrót, kiedy samotna wyprawa okazuje się wcale nie być samotna za sprawą pewnego mężczyzny, poznanego przez Anię na lotnisku. Czy możliwe  jest, że jej największe marzenie wreszcie się spełni?

Bywają książki, które męczą czytelnika, a ich lektura ciągnie się jak budowa autostrad w Polsce. Ale są też takie, które już od pierwszych stron porywają nas w objęcia i nie chcą puścić, póki nie przeczytamy ostatniej strony. Powiem tylko, że “Ósmy cud świata” czytałam do prawie drugiej w nocy - chyba nie muszę mówić, do której kategorii należy? ;) Lekkość pióra pani Witkiewicz po raz kolejny mnie porwała - tak już mam z jej książkami, że większość tekstu połykam za jednym posiedzeniem, nawet jeśli nie wszystko mi się w nich podoba. Ale przecież nie ma książek idealnych, prawda?

W ramach wstępu do głównego motywu powieści, czyli wietnamskiej podróży, poznajemy kilkanaście lat z życia Ani (większość oczywiście w wielkim skrócie), od momentu ukończenia studiów, poprzez poszczególne etapy kariery i nieudane związki, aż do podjęcia decyzji o wyjeździe. Ktoś mógłby powiedzieć, że to trochę dużo, jak na wstęp, ale całe to wprowadzenie jest kluczowe dla zrozumienia postaci Ani i motywów jej postępowania. Polubiłam tę bohaterkę, mimo że z niektórymi jej decyzjami zdecydowanie się nie zgadzałam, a jej zachowanie miejscami było dla mnie co najmniej wątpliwe moralnie.  Zdaję sobie jednak sprawę, że jej błędy nie wynikały ze złych pobudek, tylko po prostu z samotności i rozpaczliwych prób zagłuszenia pustki w sercu. Podobało mi się, że z jednej strony Ania jest silną, niezależną kobietą, pnącą się po szczeblach kariery, a z drugiej nie jest jedną z tych zimnych kobiet sukcesu, ale tęskni do roli żony i matki. Ten silnie rozwinięty instynkt macierzyński i pragnienie posiadania dziecka, potrafiące całkowicie zawładnąć myślami, były tym, co najbardziej przekonało mnie do tej postaci i pozwoliło mi w jakimś stopniu się z nią utożsamić. Polubiłam też Tomka - biznesmena, którego Ania poznaje podczas swojej podróży i z którego perspektywy obserwujemy wydarzenia w drugiej części książki, przez co możemy lepiej poznać jego i jego historię.


Kiedy odwrócicie książkę, z tyłu znajdziecie logo National Geographic. Dlaczego NG objęło patronatem powieść dla kobiet? Myślę, że odpowiedź zaczyna się na W i rymuje się z… Nie, właściwie to z niczym się nie rymuje. Wietnam. Chociaż wyprawa do tego azjatyckiego kraju to tylko część historii, opowiedzianej przez panią Magdę w tej powieści, to zdecydowanie jest to jej najbarwniejsza część. Widać, że autorka sama odbyła taką podróż, bo nie sądzę, żeby ktoś był w stanie tak plastycznie opisać miejsca, w których nigdy nie był. Nie chodzi tylko o krajobrazy, ale też o ogólny klimat danego miejsca, atmosferę, ludzi, smaki, zapachy. Podczas lektury mamy też okazję poznać kilka wietnamskich legend, a każdy rozdział rozpoczyna się wietnamską sentencją, kraj ten stanowi więc wyraźny motyw przewodni “Ósmego cudu świata”. Dzięki temu książka powinna trafić do gustu osobom, zafascynowanym kulturą Azji.

Ale nawet jeśli nie ciągnie was do Wietnamu, a z Azją macie styczność tylko przez produkty made in China, i tak warto sięgnąć po najnowsze literackie dziecko pani Witkiewicz. Autorka jak zawsze bawi, wzrusza i dotyka problemów, z którymi w dzisiejszych czasach zmaga się wielu ludzi. Historia Ani uczy nas tego, że nie samą karierą człowiek żyje oraz że nie warto rozmieniać naszego szczęścia na drobne i zgadzać się na namiastkę naszego własnego ósmego cudu świata, który może czekać tuż za rogiem. Dla każdego może to być coś innego, ale najważniejsze jest, żebyśmy - tak jak bohaterowie powieści - umieli po to sięgnąć.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Autorce i wydawnictwu Filia.



3 komentarze:

  1. Zainteresowała mnie ta książka :) Nawet już się pojawiła w bibliotece, więc przy następnej okazji wypożyczę :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń