wtorek, 7 maja 2019

7 powodów: Jeszcze się kiedyś spotkamy

Zapraszam na kolejny post z cyklu 7 powodów - tym razem postaram się zachęcić Was do przeczytania najnowszej powieści Magdaleny Witkiewicz: "Jeszcze się kiedyś spotkamy". Premiera już 15 maja!



7 powodów, dla których warto przeczytać powieść “Jeszcze się kiedyś spotkamy” Magdaleny Witkiewicz:


1. To najlepsza dotychczas powieść autorki.

Nie miałam jeszcze okazji przeczytać wszystkich książek pani Magdy, ale że mam za sobą już zdecydowaną większość, to pozwolę sobie wysnuć taki wniosek, zwłaszcza, że nie jestem w nim odosobniona. Zaledwie kilka miesięcy temu czytałam “Milaczka” - pierwszą powieść autorki, i chociaż nie powinno porównywać tych dwóch książek, bo należą do kompletnie innych gatunków, to jednak trzeba zauważyć, jak bardzo przez te lata rozwinął się warsztat pisarski Witkiewicz. Nawet w porównaniu z tymi poważniejszymi powieściami, jak “Czereśnie zawsze muszą być dwie” czy “Po prostu bądź”, widać ogromny postęp w kreacji bohaterów, dbałości o szczegóły, prowadzeniu narracji, wprowadzaniu kolejnych elementów fabuły. Żadna z poprzednich książek autorki nie poruszała też tak bezpośrednio tematu wojny, więc już sam dobór tematu sugeruje powieść dojrzalszą, a do tego bardziej osobistą, bo zainspirowaną rodzinną historią pani Magdy. 

2. Łączy powieść historyczną z obyczajową.

Trochę to zakrawa na masochizm, ale powieści dotyczące drugiej wojny światowej zajmują szczególne miejsce w moim czytelniczym sercu. I chociaż wiem, że nie są to lekkie lektury, że każda z nich łamie mi serce, to nie mogę się powstrzymać przed sięganiem po kolejne. Kiedy usłyszałam, że Magdalena Witkiewicz pracuje nad powieścią, której akcja osadzona jest właśnie w tym okresie, to wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Już na pierwszych stronach czekała jednak na mnie niespodzianka, bo “Jeszcze się kiedyś spotkamy” to nie jedna, ale dwie historie w jednej książce. Losy Adeli i jej przyjaciół, brutalnie pozbawionych beztroskiej młodości za sprawą wojny, przeplatają się z opowieścią wnuczki Adeli - Justyny. Choć te historie dzieli kilkadziesiąt lat, to jednak łączy je wspólny mianownik, a babcia i wnuczka są do siebie zdecydowanie bardziej podobne, niż mogłoby się początkowo wydawać. Nie ukrywam, że o wiele bardziej przypadła mi do gustu część historyczna, bardziej zżyłam się z tamtymi bohaterami, ich losy głębiej mnie poruszyły, o wiele więcej też się nauczyłam z tej części. 

3. Daje lepszą lekcję historii niż podręczniki szkolne.

Wszystkie tematy związane z drugą wojną światową przedstawiane są na lekcjach historii w sposób czarno-biały, na zasadzie kontrastów: dobry/zły, wróg/przyjaciel, Niemiec/Polak, ale życie nigdy nie jest tak jednoznaczne, zwłaszcza w trudnych, wojennych czasach. Do tej pory uczono mnie, że folksdojcz to zdrajca, nie do końca też wiedziałam, jak to właściwie było z tymi Polakami w Wehrmachcie ani nie zastanawiałam się, jak to wszystko wyglądało z perspektywy Polaków, zamieszkujących tereny przy granicy z Niemcami. Pod tymi względami powieść “Jeszcze się kiedyś spotkamy” udzieliła mi cennych lekcji, otworzyła oczy i uświadomiła, że wolność wyboru to luksus, na który podczas wojny nie każdy mógł sobie pozwolić.


4. Przedstawia świetnie wykreowanych bohaterów.

W tej powieści Witkiewicz powołała do życia grono interesujących, wielowymiarowych, cudownie niejednoznacznych postaci. Pozytywni bohaterowie nie są nieskazitelni, a ci negatywni nie zawsze uosabiają samo zło (może z jednym wyjątkiem), ale potrafią też mile zaskoczyć. Na przykładzie losów Adeli, Franciszka i ich przyjaciół autorka pokazuje, że wojna nieodwracalnie zmienia ludzi i często zmusza ich do podejmowania wyborów, których nie da się określić po prostu dobrymi lub złymi. Człowiek robi wtedy co musi, żeby przetrwać, żeby czasem poczuć odrobinę radości i pozorów normalności, żeby się nie załamać, ale zachować w sercu chęć do walki o każdy kolejny dzień. I wcale nie mam tu na myśli walki zbrojnej. Kolejna ciekawa rzecz, dotycząca bohaterów, to podkreślenie, że w czasie wojny nie każdy Niemiec był wrogiem, a nie każdy Polak - patriotą, o czym czasem łatwo zapomnieć. 

5. Motywuje do działania.

Jednym z głównych motywów tej książki jest czekanie - Adela czeka na męża, który wyruszył na front, a Justyna na chłopaka, skuszonego przez American dream. Z kart powieści płynie przesłanie, że biernie czekając na coś, co może nigdy się nie wydarzyć, możemy przegapić przepływające gdzieś obok szczęście. Cierpliwość jest cnotą i w pewnych sytuacjach trzeba i warto się w nią uzbroić, ale czasem lepiej jest wziąć sprawy w swoje ręce i skupić się nie na czekaniu, a na działaniu, 

6. Uświadamia istnienie interesującej gałęzi psychologii.

Nie wiem, czy mówi wam coś pojęcie psychologii transgeneracyjnej, ale ja nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. W skrócie chodzi o to, że na człowieka wpływają losy jego przodków do kilku pokoleń wstecz. Zgodnie z tą teorią wszelkie rodzinne tragedie, tajemnice, doniosłe wydarzenia mogą mieć wpływ na to, jakimi jesteśmy ludźmi, czy nawet objawiać się w postaci pewnych schematów zachowań w kolejnych pokoleniach. Z pewnością jest to interesująca koncepcja, choć osobiście nie jestem do niej przekonana - wierzę raczej, że wpływ na moje życie ma przede wszystkim Bóg i ja sama. Co nie zmienia faktu, że autorka bardzo zręcznie wplotła ten temat w fabułę swojej powieści. 

7. Napisana jest z ogromną dbałością o szczegóły.

W całej powieści widać ogrom pracy, jaką Witkiewicz włożyła w badanie faktów, dat i realiów życia w Polsce, a szczególnie Grudziądzu i okolicach, przed wojną i w jej trakcie. Chociaż “Jeszcze się kiedyś spotkamy” jest fikcją literacką i opisuje losy postaci zrodzonych w wyobraźni autorki, to w otaczającej je rzeczywistości niewiele jest fikcji. Powieść zawiera autentyczne fragmenty gazet i wypowiedzi radiowych z czasów wojny, opisuje prawdziwe miejsca, instytucje oraz wydarzenia i doskonale oddaje klimat tamtych czasów. Historia i fikcja są w niej tak nierozerwalnie związane, że zacierają się granice między nimi. Tak rzetelne podejście do researchu pokazuje, że autorka nie tylko poważnie traktuje swoją pracę, ale również szanuje czytelników. Parafrazując reklamę jednego z banków: i takie podejście to ja szanuję. Na koniec wspomnę jeszcze o dodatkowym smaczku: w książce pojawiają się filiżanki z motywem niezapominajek, bardzo ważne dla fabuły, i właśnie takie filiżanki, inspirowane powieścią, można kupić w sieci Home&You. Jak dla mnie to świetny, nowatorski pomysł. Popijając herbatę z takiej filiżanki, czytelnik może jeszcze głębiej zanurzyć się w historię Adeli, Franciszka, Janka, Joachima i Racheli - wzruszającą, trudną opowieść, która mogła wydarzyć się naprawdę.


2 komentarze: