niedziela, 25 czerwca 2017

Tea Book Tag

Kiedyś, dawno temu, kiedy moja przygoda z blogiem dopiero się rozpoczynała, trafiłam u Książkoholiczki Nadeine na herbaciany tag książkowy, który bardzo chciałam zrobić też u siebie. Trochę mi zeszło, ale w końcu nadszedł ten dzień!




1. Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk




Moje dwa ulubione klasyki to bez wątpienia "Duma i uprzedzenie" Jane Austen i "Błękitny Zamek" L.M. Montgomery. Historię Lizzy Bennet i pana Darcy'ego zna chyba każdy, ale Valancy Stirling i Barneya Snautha kojarzy już zdecydowanie mniejsza ilość czytelników, a szkoda. Obie te powieści zawsze będą mieć specjalne miejsce w moim sercu i do końca życia chcę dalej czytać je przynajmniej raz na rok. 


2. Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam



Po "Buszującego w zbożu" sięgnęłam, bo znajduje się na liście BBC 100 książek, które trzeba przeczytać. Niestety wychodzi na to, że z amerykańskimi klasykami jakoś mi nie po drodze, bo wynudziłam się przy tej powieści straszliwie, a główny bohater doprowadzał mnie do szału. Największą przyjemność w czytaniu tej książki sprawiło mi przeczytanie ostatniego zdania i możliwość odłożenia jej na półkę :P


3. Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają



W tym roku w końcu miałam okazję przeczytać "W 80 dni dookoła świata" Verne'a, namawiana przez moją siostrę. I chociaż zwykle mamy dość rozbieżne gusta literackie, to tutaj musiałam się z nią zgodzić, że książka jest naprawdę dobra. Jak sam tytuł wskazuje, bohaterowie są w ciągłym ruchu, oczywiście mając po drodze mnóstwo przygód. 

4. Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi



Wiem, powtarzam się, ale "Błękitny Zamek" zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi, niż dostaje. Jest to powieść ciepła, zabawna, pełna świetnie wykreowanych bohaterów. Główna bohaterka - Valancy Striling - pod pewnymi względami mogłaby być wzorem dla feministek, ponieważ decyduje się wziąć swoje życie we własne ręce, nie przejmując się opinią rodziny, w czasach, kiedy wartość kobiety określało się przez pryzmat posiadania męża. Gdybym miała wybrać tylko jedną książkę, którą miałabym czytać do końca życia, to mój wybór na pewno padłby własnie na tę powieść. 


5. Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna



Wiem, stąpam tutaj po grząskim gruncie, ale niestety "Czas Żniw" zupełnie mnie nie porwał i nie rozumiem fenomenu tej książki. Jeden wielki chaos, mnóstwo informacji, zrzuconych na czytelnika jak lawina, koszmarni główni bohaterowie - po prostu jedno wielkie rozczarowanie i to po tym, kiedy wszyscy naokoło tak się tą powieścią zachwycali. Oczywiście jest to tylko moja subiektywna opinia i nie mam bynajmniej zamiaru kogokolwiek nią obrazić. 


6. Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła



Wiele osób zarzuca "Intruzowi", że jest nudny i nie udało im się przebrnąć przez początek. Przyznaję, że też miałam problemy z pierwszymi rozdziałami, które wydawały mi się strasznie nudne, ale po jakimś czasie akcja tak się rozwinęła, że nie mogłam odłożyć książki i pochłonęłam większość w jeden dzień. Naprawdę warto się przemęczyć z początkiem, bo potem jest dużo, dużo lepiej!


7. Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała



Jedną z moich ulubionych lektur do poduszki był "Mikołajek", bardzo lubiliśmy z siostrą i bratem kiedy mama czytała nam tę książkę. Zwłaszcza, kiedy sama była śpiąca i zdarzało jej się zabawnie przekręcić tekst :D Do tej pory całą rodziną kochamy przygody Mikołajka i jego kolegów. 


8. Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka



Już od kilkunastu lat seria "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów" zajmuje miejsce na liście moich ulubionych młodzieżówek. Nie są to książki wybitne i ambitne, ale bardzo ciekawe, wciągające i sprawiające sporo radości przy czytaniu. Aż chciałabym sama należeć do Stowarzyszenia i przyjaźnić się z Leną, Tibby, Carmen i Bridget ;)

9. Iced tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach



Raczej nie czytam horrorów, bo mam zbyt bujną wyobraźnię i  potem boję się sama iść wieczorem do łazienki :D Dlatego z braku książki, bardziej pasującej do tego puktu, wybrałam komiks "Przez las". Może nie był jakoś bardzo straszny, ale niektóre ilustracje były naprawdę upiorne, jak na moje standardy. 


10. Rozlana herbata, czyli kogo taguję:

Do zabawy zapraszam Emilię - Book_Emiś, Kasię - Kasia Czyta, Gosię - Czytelniczkaa97, Martę - My love are books, a także Ciebie (tak, Ciebie!), kochana osóbko, która to czytasz :)



3 komentarze:

  1. Oj, pamiętam Mikołajka! Uwielbiałam go :D Szkoda, że omawialiśmy jedynie fragmenty w szkole, bo przeczytałam wszystkie książki i mogłabym wtedy zabłysnąć wiedzą xD

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, zmarnowana okazja xD Ale przynajmniej byłaś bogatsza o świetne lektury! ;)

      Usuń
  2. Dziękuję za nominację! :) Postaram się wykonać ten tag jak najszybciej :)

    czytelniczkaa97.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń