wtorek, 20 czerwca 2017

Recenzja: To jedno lato

Po ostatnich deszczach i burzach znowu nastały upały. Pogoda sprzyja czytaniu lekkich, wakacyjnych książek, na przykład zeszłotygodniowej nowości Wydawnictwa Filia - powieści "To jedno lato" Doroty Milli.




Tytuł: To jedno lato
Autor: Dorota Milli
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 14 czerwca 2017
Ilość stron: 520
Ocena: 7/10 

Wyniosła, zadufana w sobie Lukrecja Lis, zwana przez wszystkich Luką, całe życie marzyła, żeby wyrwać się z ciasnego Dźwirzyna i osiągnąć sukces w wielkim mieście. Upragniona wyprowadzka do Warszawy nie przynosi jednak spodziewanych rezultatów - Luka utknęła w małym mieszkanku, znienawidzonej pracy, a do tego zostawia ją niedoszły narzeczony, zaprzepaszczając jej szansę na bogate zamążpójście, co stanowi szczyt jej aspiracji. Dziewczyna wierzy, że wszystkim jej niepowodzeniom winna jest klątwa, rzucona na nią w dzieciństwie - wybiera się więc na urlop do rodzinnej miejscowości, chcąc odpocząć trochę od miasta, a przy okazji odnaleźć sprawczynię swoich nieszczęść. Nie spodziewa się jednak, jak bardzo ten wyjazd odmieni jej życie.

Hubert Dec, kierowca nadmorskiego busa, ma prosty plan na lato: praca, spotkania z przyjaciółmi i wakacyjny romans z kolejną turystką, z którą rozstanie się bez żalu, gdy lato dobiegnie końca. Tym razem jego uwagę przykuwa piękna, ale nieprzystępna Luka, nie kryjąca swojej pogardy dla małomiasteczkowej społeczności. Chociaż z początku Hubert traktuje dziewczynę jak wyzwanie, jego własne uczucia wkrótce stają się dla niego zaskoczeniem. Czy uda mu się jednak zmiękczyć kamienne serce wyniosłej Warszawianki?


Na pewno znacie to uczucie, kiedy czytając książkę tak bardzo przypada wam do gustu główna postać, że chcielibyście się z nią zaprzyjaźnić, spędzać z nią czas, upodobnić się do niej pod pewnymi względami? Cóż, do takich bohaterek z pewnością nie należy Lukrecja Lis. Jest to postać, która wymaga od czytelnika sporej dozy cierpliwości, bo charakter ma iście paskudny - jest zapatrzoną w siebie, wyrachowaną egoistką i materialistką, bez problemu dostrzega wady innych, równocześnie będąc ślepą na własne, zarzuca wszystkim brak kultury, sama nie mając jej za grosz, na wszystkich patrzy z góry, nie szanuje nikogo - nawet własnych rodziców. Krótko mówiąc, to taki typ człowieka, na jaki mam alergię. Tylko kiedy zajmuje się ukochanymi roślinami, widać w jej zachowaniu troskę i miłość do czegoś innego niż ona sama. Nie zdradzę niczego, czego byście sami się nie domyślili, kiedy napiszę, że Luka w końcu przechodzi przemianę, ale jest to droga przez mękę - dwa kroki do przodu, cztery do tyłu, co bywa dość frustrujące dla czytelnika.

Reszta bohaterów zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu. Hubert, chociaż ma swoje wady, jest ciekawy i zabawny, a jego słowne przekomarzanki z Luką są jednym z najlepszych elementów tej powieści. Lukrecja ma też - jakimś cudem - przesympatyczną przyjaciółkę Florkę i kochaną, pracowitą rodzinę, której niestety nie docenia i traktuje jak dojną krowę. Aż przykro było czytać, jak bardzo rodzice i siostra bohaterki chcą być częścią jej życia i jak bardzo dziewczyna nie chce im na to pozwolić. Ich niesłabnąca miłość jest żywym przykładem powiedzenia: “kocha się nie za coś, ale mimo wszystko”.

Klimatycznie "To jedno lato" doskonale wpisuje się w obecną porę roku, kiedy chętniej sięgamy po wakacyjne lektury - lekkie, pełne słońca, idealne do czytania na plaży, przy basenie, czy choćby na ławce w parku. Mieszkańcy Dźwirzyna i Kołobrzegu zapewne ucieszą się, czytając o dobrze sobie znanych miejscach i o pozytywnych zmianach, jakie w nich zaszły w ostatnich latach.

Chociaż z pozoru powieść Doroty Milli to lekki romans, to jednak niesie ze sobą istotne w dzisiejszych czasach przesłanie i przypomina o tym, co naprawdę jest w życiu ważne - nie pieniądze i status społeczny, ale miłość, ta, którą darzymy innych i ta, którą sami jesteśmy obdarowani, okraszona sporą dawką szacunku, empatii i pokory.

Jeśli szukacie książki do zabrania ze sobą na wakacyjny wyjazd albo po prostu chcecie wczuć się w letnią atmosferę, to - pomimo antypatycznej bohaterki - z czystym sumieniem mogę polecić wam “To jedno lato”, pełne miłości i słońca.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia / Ona Czyta.






4 komentarze:

  1. W końcu jestem na Twoim blogu! I jak tu ładnie *-*
    Co do książki, jest to jedna z tych pozycji, którą naprawdę mam ochotę przeczytać, szczególnie teraz w okresie wakacyjnym. Nieznośny charakter głównej bohaterki pewnie irytowałby mnie niemiłosiernie, ale skoro ostatecznie kobieta przechodzi przemianę, a książka dostała od Ciebie dobrą ocenę, to warto się przemęczyć :D Jak tylko uporam się z całym stosem zalegających tytułów, to sięgnę po ,,To Jedno Lato'' ^

    P.S. Podoba mi się Twój styl pisania recenzji!

    Trzymaj się cieplutko,

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, witam Cię na moim blogu! Cieszę się, że Ci się u mnie spodobało :)
      To prawda, bohaterka strasznie irytuje, ale ostatecznie warto się przemęczyć :D Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba!
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  2. W Norwegii jest bardzo zimno, około 10 stopni, więc przyda mi się coś takiego letniego i wakacyjnego do poczytania :D

    OdpowiedzUsuń