Tytuł: Szept wiatru (Szkoła latania #3)
Autor: Sylwia Trojanowska
Wydawnictwo: Videograf
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 352
Ocena: 7.5/10
Opowieść o Kasi Lasce doczekała się swojego finału. Czy szczęśliwego - decyzja należy do ciebie! Jednak niezależnie od tego, które zakończenie wybierzesz, historia Kasi i Maksa pokazuje, że nawet tam, gdzie teoretycznie nie ma już nadziei, warto utrzymać przy życiu ostatnią jej iskierkę. I choć szczęście bywa ulotne i nieuchwytne jak szept wiatru, warto przełamać własne słabości, lęki i obawy, aby o nie zawalczyć.
***Uwaga, poniższy akapit zawiera spoilery poprzednich części!***
Akcja "Szeptu wiatru" rozpoczyna się zaraz po wydarzeniach z poprzedniego tomu, dzięki czemu od razu możemy zanurzyć się w znaną nam historię. Kasia jest zdruzgotana po tym, jak po raz kolejny szanse na jej związek z Maksem legły w gruzach. Czy może być z mężczyzną, który kocha dwie kobiety naraz i w dodatku wkrótce ma zostać ojcem? Okazuje się jednak, że sytuacja nie jest tak tragiczna, na jaką wygląda - wierna przyjaciółka Kasi, Zocha, przypadkiem trafia na informacje, które mogą zmienić wszystko. Dziewczyny wyruszają do Poznania, aby odkryć prawdę, rozpoczynając ciąg wydarzeń, które znacząco wpłyną na życie ich obu. O co dokładnie chodzi? Tego musicie sami się dowiedzieć, czytając "Szept wiatru"!
Ci, którym przypadły do gustu dwie poprzednie części trylogii o Kasi Lasce, z pewnością nie będą zawiedzeni - trzeci tom również obfituje w wartką akcję, żywe, czasem zabawne, a czasem poruszające dialogi, a także cudowne wiadomości Maksa - która dziewczyna nie chciałaby być ich adresatką?
Pojawiają się dodatkowe informacje o niektórych postaciach, takich jak mama Kasi, ojczym Zochy, czy Karolina, rzucające więcej światła na ich przeszłość i motywy postępowania. Czytając jesteśmy świadkami pozytywnych zmian wśród bliskich Kasi - pewna złośnica zostaje poskromiona, ktoś niespodziewanie odnajduje miłość, a na przykładzie rodziców głównej bohaterki możemy nauczyć się, jak odrobina asertywności i wzajemny szacunek wpływają na małżeństwo. A jeśli intrygował was wątek Franciszki Księżopolanki, mam dla was dobrą wiadomość - zagadka zostaje rozwiązana!
Cały czas pojawia się też główny motyw całej trylogii, czyli to, jak ważna jest determinacja w dążeniu do postawionych sobie celów, a także samoakceptacja, bo, cytując Zośkę, “tu nie chodzi o to, czy ważysz pięćdziesiąt, czy dziewięćdziesiąt kilogramów, lecz o to, czy siebie akceptujesz. Jak w końcu zrobisz wszystko, żeby zacząć siebie akceptować, inni również to zrobią.”
Wspomnę jeszcze tylko krótko o dwóch rzeczach, które nie przypadły mi za bardzo do gustu. Pierwsza to przekleństwa - bardzo nie lubię, kiedy pojawiają się one w książkach, a szczególnie w tych, które są skierowane do młodego czytelnika. Na szczęście nie było tych przekleństw w "Szepcie wiatru" bardzo dużo. Druga rzecz - niestety nie całkiem przekonało mnie zakończenie, chociaż muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się pomysł dwóch alternatywnych zakończeń, z których każdy czytelnik może wybrać to, które bardziej mu się podoba. Nie chcę nikomu nic zaspoilerować, więc wspomnę tylko, że pewne wydarzenie z drugiej wersji wydało mi się nienaturalnie przyspieszone. Ale wspomniane dwa minusy to tylko mała rysa na diamencie, którym jest ta historia.
Serdecznie polecam “Szept wiatru” wszystkim, którzy są już zaznajomieni z Kasią i Maksem. A jeśli lektura “Szkoły latania” i “Blisko chmur” jest jeszcze przed wami, koniecznie musicie nadrobić zaległości i poznać tę wspaniałą opowieść o trudnej miłości, przyjaźni, odwadze i determinacji.
Za możliwość przedpremierowego przeczytania powieści oraz zostania jej ambasadorką, serdecznie dziękuję Autorce i wydawnictwu Videograf.
Świetna recenzja! Nie miałam jeszcze okazji, żeby zabrać się za tą serię, ale na pewno kiedyś ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Mogę Ci pożyczyć jak będziesz chciała :)
Usuń