Chyba nie ma osoby, która jeszcze nie słyszałaby o "Buntowniczce z pustyni". W związku z niedawną premierą drugiego tomu, ostatnio nastąpił wysyp recenzji tej powieści, więc i ja dokładam swoje trzy grosze ;)
Tytuł: Buntowniczka z pustyni
Autor: Alwyn Hamilton
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 26 kwietnia 2017
Ilość stron: 365
Ocena: 8/10
Główną bohaterką powieści jest szesnastoletnia Amani Al’Hiza, mieszkająca w biednej, pustynnej osadzie Dustwalk. Ponieważ rodzice dziewczyny nie żyją, niczym Kopciuszek zmuszona jest mieszkać u wuja jako tania siła robocza, będąc pogardzaną przez ciotkę i kuzynki. Amani całe życie marzy o wyrwaniu się z Dustwalk i zamieszkaniu w znanym jej z opowieści matki Izmanie, stolicy kraju, ale jej decyzję o ucieczce przyśpiesza fakt, że wuj planuje ją poślubić i dołączyć do swojego haremu. Żeby zdobyć pieniądze potrzebne na podróż, Amani - Wyatt Earp pustyni - bierze udział w zawodach strzeleckich, gdzie poznaje tajemniczego Jina, najwyrażniej będącego na bakier z prawem. Wkrótce chłopak staje się jej towarzyszem podróży, pełnej przygód, niebezpieczeństw i z depczącą im po piętach armią Sułtana. Amani i Jin, dwoje obcych sobie ludzi, będą musieli nie tylko odkryć prawdę o sobie nawzajem, ale i o sobie samych.
Czy kiedykolwiek przyszłoby wam do głowy połączenie Dzikiego Zachodu z kulturą Bliskiego Wschodu? Mnie też nie, ale Alwyn Hamilton przyszło i chwała jej za to, bo z tego połączenia powstała prawdziwie wybuchowa mieszanka! Z jednej strony mamy pustynne krajobrazy, słownictwo, ubiory i imiona typowe dla arabskich krain, a z drugiej - bohaterkę-rewolwerowca, nazwy jak Dustwalk czy Deadshot i typowy dla westernów napad na pociąg. Mogłoby się wydawać, że te klimaty nie są możliwe do połączenia, a jednak są, i to z naprawdę ciekawym skutkiem, wprowadzając coś nowego do młodzieżowej literatury fantasy. Autorka hojnie czerpała też pomysły z arabskich baśni, wplatając w stworzony przez siebie świat dużą dawkę magii i mitycznych stworzeń, jak na przykład znane wszystkim dżiny czy buraqi - konie stworzone z piasku i ognia.
Amani to kolejna odpowiedź na ogromne ostatnio zapotrzebowanie na silne, niezależne, pewne siebie bohaterki, ale nawet jeżeli jest przez to trochę sztampowa, to ciągle pozostaje naprawdę dobrze skonstruowaną postacią - niewyidealizowaną, wyrazistą, z charakterem, która między pierwszą a ostatnią stroną zmienia się i rozwija. Sprytny i czarujący Jin również przypadł mi do gustu i już od jakiegoś czasu nie trafiłam na książkę z taką chemią pomiędzy parą głównych bohaterów. Z dużym zainteresowaniem i przyjemnością śledziłam rozwój ich relacji, bardzo też jestem ciekawa, jak potoczą się ich losy w drugim tomie.
“Buntowniczka z pustyni” jest niesamowicie wciągającą powieścią, jedną z tych, które ciężko jest odłożyć, kiedy już zaczniemy je czytać. Autorka nie daje czytelnikom żadnej okazji, żeby się nudzić, bo cały czas coś się dzieje: ucieczki, pościgi, strzelaniny, walki - również te wewnętrzne. Amani walczy też z krzywdzącym postrzeganiem kobiet jako gorszych niż mężczyźni i z definiowaniem ich wartości przez przynależność do jednego z nich.
Jeżeli macie ochotę na świetnie napisaną, ciekawą młodzieżówkę, z mnóstwem akcji, nutą romansu i niepowtarzalnym klimatem, to z czystym sumieniem polecam wam powieść Alwyn Hamilton. Jeśli podobało wam się “Zakazane życzenie” Jessiki Khoury albo “Gniew i świt” Renee Ahdieh, z pewnością i “Buntowniczka” przypadnie wam do gustu.
Tytuł: Buntowniczka z pustyni
Autor: Alwyn Hamilton
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 26 kwietnia 2017
Ilość stron: 365
Ocena: 8/10
Główną bohaterką powieści jest szesnastoletnia Amani Al’Hiza, mieszkająca w biednej, pustynnej osadzie Dustwalk. Ponieważ rodzice dziewczyny nie żyją, niczym Kopciuszek zmuszona jest mieszkać u wuja jako tania siła robocza, będąc pogardzaną przez ciotkę i kuzynki. Amani całe życie marzy o wyrwaniu się z Dustwalk i zamieszkaniu w znanym jej z opowieści matki Izmanie, stolicy kraju, ale jej decyzję o ucieczce przyśpiesza fakt, że wuj planuje ją poślubić i dołączyć do swojego haremu. Żeby zdobyć pieniądze potrzebne na podróż, Amani - Wyatt Earp pustyni - bierze udział w zawodach strzeleckich, gdzie poznaje tajemniczego Jina, najwyrażniej będącego na bakier z prawem. Wkrótce chłopak staje się jej towarzyszem podróży, pełnej przygód, niebezpieczeństw i z depczącą im po piętach armią Sułtana. Amani i Jin, dwoje obcych sobie ludzi, będą musieli nie tylko odkryć prawdę o sobie nawzajem, ale i o sobie samych.
Czy kiedykolwiek przyszłoby wam do głowy połączenie Dzikiego Zachodu z kulturą Bliskiego Wschodu? Mnie też nie, ale Alwyn Hamilton przyszło i chwała jej za to, bo z tego połączenia powstała prawdziwie wybuchowa mieszanka! Z jednej strony mamy pustynne krajobrazy, słownictwo, ubiory i imiona typowe dla arabskich krain, a z drugiej - bohaterkę-rewolwerowca, nazwy jak Dustwalk czy Deadshot i typowy dla westernów napad na pociąg. Mogłoby się wydawać, że te klimaty nie są możliwe do połączenia, a jednak są, i to z naprawdę ciekawym skutkiem, wprowadzając coś nowego do młodzieżowej literatury fantasy. Autorka hojnie czerpała też pomysły z arabskich baśni, wplatając w stworzony przez siebie świat dużą dawkę magii i mitycznych stworzeń, jak na przykład znane wszystkim dżiny czy buraqi - konie stworzone z piasku i ognia.
Amani to kolejna odpowiedź na ogromne ostatnio zapotrzebowanie na silne, niezależne, pewne siebie bohaterki, ale nawet jeżeli jest przez to trochę sztampowa, to ciągle pozostaje naprawdę dobrze skonstruowaną postacią - niewyidealizowaną, wyrazistą, z charakterem, która między pierwszą a ostatnią stroną zmienia się i rozwija. Sprytny i czarujący Jin również przypadł mi do gustu i już od jakiegoś czasu nie trafiłam na książkę z taką chemią pomiędzy parą głównych bohaterów. Z dużym zainteresowaniem i przyjemnością śledziłam rozwój ich relacji, bardzo też jestem ciekawa, jak potoczą się ich losy w drugim tomie.
“Buntowniczka z pustyni” jest niesamowicie wciągającą powieścią, jedną z tych, które ciężko jest odłożyć, kiedy już zaczniemy je czytać. Autorka nie daje czytelnikom żadnej okazji, żeby się nudzić, bo cały czas coś się dzieje: ucieczki, pościgi, strzelaniny, walki - również te wewnętrzne. Amani walczy też z krzywdzącym postrzeganiem kobiet jako gorszych niż mężczyźni i z definiowaniem ich wartości przez przynależność do jednego z nich.
Jeżeli macie ochotę na świetnie napisaną, ciekawą młodzieżówkę, z mnóstwem akcji, nutą romansu i niepowtarzalnym klimatem, to z czystym sumieniem polecam wam powieść Alwyn Hamilton. Jeśli podobało wam się “Zakazane życzenie” Jessiki Khoury albo “Gniew i świt” Renee Ahdieh, z pewnością i “Buntowniczka” przypadnie wam do gustu.
Mam wrażenie, że ostatnio te książki są wszędzie :) Będę musiała się w końcu na nie skusić i przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, sporo ich ostatnio w sieci, ale myślę, że zasłużenie :)
UsuńDo tej pory słyszałam same niesprzyjające słowa na temat tej ksiazki, a teraz nie wiem już, co myśleć. Dzięki 😁
OdpowiedzUsuńSerio? oO Ja słyszałam same dobre! Chyba musisz sama sprawdzić, jak to będzie w Twoim przypadku :D
UsuńNiestety nie słyszałam o tej książce. :(
OdpowiedzUsuńWarto się zapoznać :)
UsuńTa książka zbiera bardzo dobre opinie i chyba sama skuszę się do jej przeczytania :) https://ksiazkialeksandry.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 i nie mogę się doczekać aż sięgnę po "Zdrajcę tronu" :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
camilleshade-books.blogspot.com