poniedziałek, 29 października 2018

Spotkanie z Magdaleną Witkiewicz - 25.10.2018

W ubiegły czwartek, 25 października, w niewielkiej osiedlowej bibliotece w Dąbrowie Górniczej odbyło się spotkanie ze Specjalistką Od Szczęśliwych Zakończeń, czyli Magdaleną Witkiewicz. Poniżej kilka zdjęć i krótka relacja z tego wydarzenia :)




Deszczowe popołudnie, pogoda z gatunku "psa by nie wygonił" - ale męża już tak, więc pakujemy się do samochodu, uruchamiamy GPS i po 40 minutach docieramy do ukrytej między blokami biblioteki. Nauczona bogatym doświadczeniem w kwestii spotkań autorskich (byłam aż na jednym!), spodziewam się kilku rzędów krzeseł, tymczasem obrazek, jaki zastaję po wejściu, jest o wiele przyjemniejszy: na środku sali, oczywiście w otoczeniu książek, jak to w bibliotece, stoi stół, na nim talerze z ciasteczkami, dookoła stołu siedzą już pierwsze uczestniczki spotkania, a przesympatyczne panie biliotekarki proponują kawę i herbatę. Mąż, porażony ilością estrogenów na metr kwadratowy, ewakuuje się do samochodu, a ja parkuję wózek z pierworodnym, rozsiadam się wygodnie i popijając herbatę czekam na przybycie gwiazdy wieczoru. W końcu pojawia się, z promiennym uśmiechem na twarzy i w pięknej, kwiecistej sukience. Spotkanie czas zacząć!

Na początku padają standardowe (ale bynajmniej nie nudne!) pytania o początki kariery pani Magdy, jak wyglądała jej droga od pracy biurowej do zostania jedną z najpopularniejszych polskich pisarek. Słucham z zainteresowaniem, bo chociaż niektóre szczegóły były mi już znane, to jednak nie wszystkie. Poczucie humoru autorki, tak wyraźnie widoczne w jej książkach, objawia się także w rozmowie, a i prowadząca spotkanie pani bibliotekarka nie jest go pozbawiona, więc często wszystkie wybuchamy śmiechem, a pozytywne emocje wypełniają całe pomieszczenie. 


Pani Magda opowiada o tym, jak wygląda u niej proces pisania książki i co ma z nim wspólnego wełna, skąd czerpie inspirację do tworzenia swoich postaci, ile Magdaleny jest w Milaczku, dlaczego specjalistka od tworzenia wizerunku nie miała z nią szans, jak powstają okładki jej książek, jak pisze się w duecie z innym autorem, dlaczego raczej nie trafimy na smoka w żadnej jej ksiażce, oraz jaki wpływ na jej niechęć do fantastyki ma długość imion bohaterów - wszystko przeplatane jest zabawnymi anegdotami, więc nie nudzę się ani przez chwilę. Nie jestem już w stanie przypomnieć sobie wszystkich poruszonych w trakcie spotkania tematów, bo było ich naprawdę dużo!


Żeby było ciekawiej, niż tylko pytanie-odpowiedź, panie bibliotekarki konktynuują swoją nowo powstałą tradycję, aby zapraszanym na spotkania autorkom proponować zabawę w casting: na środku pojawia się tablica ze zdjęciami różnych polskich aktorek, a zadaniem pani Magdaleny jest wybranie, które z nich mogłyby zagrać poszczególne bohaterki z jej powieści. Wbrew pozorom nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza, jak ma się na koncie kilkanaście książek i bohaterki trochę się mieszają ;)


Kiedy role są już obsadzone, mamy okazję usłyszeć co nieco o najbliższych planach wydawniczych pani Witkiewicz, przede wszystkim o książce innej niż do tej pory, poruszającej temat Polaków wcielanych do niemieckiej armii podczas drugiej wojny światowej, zmuszonych do pozostawienia własnych rodzin, aby walczyć po stronie wroga. Zaniepokojone czytelniczki mogę uspokoić - nie będzie to typowa książka wojenna, nie zabraknie w niej romantyzmu i towarzyszących tym poważniejszym książkom pani Magdy emocji - nie wiem jak wy, ale ja już zaczynam szykować chusteczki. Autorka zdradza też, że w przygotowaniu jest tajemnicza książka, pisana w duecie z nieujawnionym jeszcze autorem płci męskiej (płeć autora wymyka jej się przypadkowo, ale że dzisiaj ta informacja pojawiła się też w mailingu, to nie będę już udawać, że nic nie słyszałam ;)). Z sali padają różne domysły, ale pani Magdalena, niczym rasowa pokerzystka, nie daje się podpuścić. Zaznacza tylko kilkakrotnie, że nie jest to Remigiusz Mróz ;) 


Po tzw. części oficjalnej, choć atmosferą zbliżonej bardziej do nieoficjalnego spotkania w gronie koleżanek, przychodzi czas na pytania od czytelniczek, a potem na podpisywanie książek i krótkie indywidualne rozmowy z pisarką. (Przy okazji dziękuję paniom, które przepuściły mnie w kolejce i pani, która przypilnowała mi dziecka :)) Powiem Wam, że to niesamowicie miłe uczucie, kiedy jedna z Waszych ulubionych autorek nie tylko kojarzy, ale i ceni Waszą internetową działalność! Chwila rozmowy, uścisk i przemiła dedykacja w książce ładują mnie pozytywną energią na co najmniej kilka dni. Na pewno pomaga to zmierzyć się z naburmuszeniem czekającego w samochodzie męża ;) (A jakby nie zwiał, mógłby posiedzieć w cieple i nawet dostać ciasteczko!) 

Z biblioteki wychodzę w świetnym nastroju, mimo późnej już pory. Zdecydowanie nie żałuję ani czasu, poświęconego na dojazd, ani tego spędzonego w bibliotece. Żałuję tylko, że nie udało mi się zrobić sobie z panią Magdą zdjęcia własnym aparatem, ale liczę na to, że uda się dostać to, które zrobiła towarzysząca autorce pani fotograf (i którego "nie wrzucę na Instagram, bo nie pasuje mi do schematu" ;)). A jeśli nie, to jestem pewna, że będą jeszcze inne spotkania :)

6 komentarzy:

  1. Zazdroszczę spotkania z Magdalena Witkiewicz :) pozdrawiam cieplutko :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst...dokładnie tak było:-)rewelacyjne spotkanie...Dziękuję Pani Alino za pozdrowienia( to ta co przepuściła):-)pozdrawiam i mam nadzieję,że się jeszcze spotkamy na literackuch szlakach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Literackich szlakach..przepraszam za literówkę

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie było Cię poznać :) i jakie niesamowicie grzeczne masz Dziecko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wzajemnie! :) Mały często bywa marudny wieczorami, ale tym razem chyba wyczuł powagę sytuacji :D

      Usuń