środa, 13 grudnia 2017

Recenzja: Zamarznięte serca

Wydawnictwo Czwarta Strona uraczyło nas w tym roku kilkoma zimowo-świątecznymi tytułami, idealnymi na grudzień. Poniżej kilka słów o jednym z nich :)



Tytuł: Zamarznięte serca
Autor: Karolina Wilczyńska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 8 listopada 2017
Ilość stron: 312
Ocena: 7/10


“Zamarznięte serca” to drugi tom serii Rok na Kwiatowej, opowiadającej o losach czterech przyjaciółek, mieszkających w jednym bloku przy ulicy Kwiatowej w Kielcach. Każda z nich jest inna i każda zmaga się z innymi problemami. Chłodna biznesmenka Liliana przyjmuje pod swój dach córkę kuzynki - nastolatkę, sprawiającą mnóstwo problemów, która oskarża partnera Liliany o molestowanie seksualne. Zahukana nauczycielka Róża, poza problemami w szkole, musi zmierzyć się także z powrotem ducha z przeszłości. Wioletta, będąc już w zaawansowanej ciąży dowiaduje się, że wkrótce urodzi bliźnięta. Malwina, artystka i niepokorny duch, zmuszona jest przyzwyczaić się do nowego, bardziej zorganizowanego stylu życia, kiedy po śmierci ojca przejmuje jego firmę. Wszystkie cztery kobiety muszą nauczyć się, że to żaden wstyd poprosić czasem o pomoc i że zawsze mogą liczyć na pozostałe członkinie Klubu Kapciowego, zarówno w tych dużych, jak i małych problemach.

Co prawda nie czytałam pierwszego tomu, ale nie przeszkadzało mi to specjalnie w odbiorze drugiego. Wszystkie istotne informacje o bohaterkach: kto jest kim, jak się poznały, co spotkało je w pierwszej części, można było bez problemu załapać z kontekstu. Jeśli więc planujecie tej zimy sięgnąć po “Zamarznięte serca”, a nie macie pod ręką “Wędrownych ptaków”, nie musicie się tym przejmować i spokojnie możecie zacząć lekturę tej serii od drugiego tomu.


Powieść podzielona jest na cztery części, a każda z nich opowiada o innej bohaterce, chociaż precyzyjniej byłoby powiedzieć, że to bohaterki opowiadają same o sobie, ponieważ Karolina Wilczyńska zastosowała dość nietypowy sposób narracji. Jest pierwszoosobowa, ale narratorki zwracają się do nieznanej adresatki, relacjonując jej wszystkie zdarzenia ze swojej perspektywy. Przez taki zabieg każda czytelniczka może mieć wrażenie, że przyjaciółki z Kwiatowej zwracają się właśnie do niej. Przyznam szczerze, że na początku ciężko było mi się przestawić na taki typ narracji, ale po jakimś czasie udało mi się przyzwyczaić.

Co do samej fabuły, to stanowi ona idealne połączenie poważnych tematów, problemów, które wstrząsają całym światem dotkniętej nimi osoby, oraz zwykłych trosk codziennego życia, z którymi boryka się wiele kobiet. Opowieść każdej z przyjaciółek dotyczy tego samego okresu, od dni poprzedzających święta Bożego Narodzenia do Walentynek, przez co mamy okazję czytać o tych samych głównych wydarzeniach z czterech różnych perspektyw. Dodatkowo każda część jest uzupełniona o szczegóły i wydarzenia dotyczące konkretnej bohaterki, nie miałam więc wrażenia, że czytam cztery razy tę samą historię.


Największym atutem stworzonych przez Karolinę Wilczyńską postaci jest ich różnorodność. Wszystkie cztery bohaterki są kompletnie inne pod względem charakteru, temperamentu i życiowych doświadczeń, przez co z pozoru wydawałoby się, że nigdy nie będą w stanie się zaprzyjaźnić. Bo co może połączyć zimną, samotną kobietę nastawioną na sukces, z lekko ekscentryczną artystką, albo z matką wkrótce trójki dzieci, której świat kręci się wokół rodziny? Książka ta pokazuje jednak, że w przyjaźni wcale nie chodzi o podobieństwa, ale o otwartość na drugiego człowieka, o wzajemne wsparcie, gotowość do pomocy, a czasem i o schowanie dumy do kieszeni i pozwolenie sobie na przyjęcie tej pomocy od innych.

Sam tytuł, okładka i czas, w którym rozgrywa się akcja, zachęcają do sięgnięcia po “Zamarznięte serca” właśnie na zimę. Nie jest to powieść przełomowa, nie znajdziemy w niej zapierającej dech w piersi akcji, ale można z nią bardzo przyjemnie spędzić czas w zimowy wieczór, pod ciepłym kocem i z kubkiem gorącej herbaty.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.




1 komentarz: