wtorek, 7 listopada 2017

Przedpremierowo: Z popiołów

Dzisiaj mam dla Was recenzję książki, która jutro będzie miała swoją premierę. Już na wstępie mogę Wam powiedzieć, że bardzo przypadła mi do gustu, ale jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej, zapraszam do dalszej lektury :)



Tytuł: Z popiołów
Autor: Martyna Senator
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 8 listopada 2017
Ilość stron: 336
Ocena: 8/10

Sara jest zdolną studentką edytorstwa, kochającą książki i obdarzoną talentem muzycznym. Z boku wydawałoby się, że po prostu jest nieśmiała, ale mało kto wie, że dziewczyna nosi na ciele i duszy ślady traumatycznej przeszłości, a jej dystans do świata to nie nieśmiałość, ale skrupulatnie stawiany mur, mający uchronić ją od kolejnych ran. Kiedy w nieoczekiwanych okolicznościach poznaje Michała, Sara wcale nie ma zamiaru otwierać się przed nim i wpuszczać go do swojego świata, a i on po ciężkich doświadczeniach nie myśli o angażowaniu się w nowy związek. Są jednak siły potężniejsze niż strach i rany, których nie leczy czas. Czy Sara i Michał będą w stanie zostawić przeszłość za sobą i pozwolić sobie na miłość?

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Martyny Senator, ale jakże udane! Lekkie pióro, połączone z ważkimi tematami i trójwymiarowymi bohaterami, czynią bowiem “Z popiołów” naprawdę dobrą, wartościową książką.  Żałuję, że nie przeczytałam jeszcze poprzednich powieści tej autorki, ale z drugiej strony cieszę się, że ta przyjemność jest dopiero przede mną.

Jako zwolenniczce krótkich rozdziałów, bardzo przypadła mi do gustu forma tej powieści. W obrębie każdego rozdziału mamy jakby podrozdziały - naprzemiennie obserwujemy wydarzenia z perspektywy Sary i Michała, co tworzy krótkie fragmenty tekstu, zachęcające żeby przeczytać “jeszcze tylko jeden”, aż nagle zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy już w połowie książki. Łatwo jest zatracić się w tej historii, dzięki wciągającej fabule i szybkiemu tempu wydarzeń. Gdyby nie przeszkodziły mi wyjazd i choroba, najchętniej przeczytałabym ją całą jednego dnia.


Martyna Senator ma niezaprzeczalny talent do tworzenia interesujących, złożonych postaci, a także potrafi pięknie ubrać w słowa ich myśli i odczucia. Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy poznać Sarę i Michała “od środka”, ze wszystkimi ich rozterkami, pragnieniami i obawami, co sprawia, że wydają się być ludźmi z krwi i kości, a nie tylko obrazem utkanym z liter na papierze. Bardzo polubiłam Sarę, jest to jedna z tych bohaterek, z którymi chciałoby się zaprzyjaźnić. Owszem, jest zamknięta w sobie i nieufna, ale pod tą skorupą kryje się wrażliwa, zabawna, lojalna i utalentowana dziewczyna. Sara gra na gitarze, śpiewa i pisze piosenki, co dla mnie było dodatkowym atutem tej książki, bo bardzo lubię powieści z motywem śpiewu czy muzyki w ogóle. Co najlepsze, niektóre z piosenek, napisanych na potrzeby “Z popiołów”, zostały nagrane i można posłuchać ich na YouTube (kanał: Tomasz Siejko). Poza talentem muzycznym Sara imponuje mi swoją wewnętrzną siłą, chociaż musi przejść długą drogę, aby ją w sobie odkryć. Co do Michała, to reprezentuje on rodzaj faceta, który jest niestety na wymarciu - silny, ale wrażliwy; opiekuńczy, ale nie nachalny; cierpliwy, wytrwały i po prostu porządny. Oczywiście ma też swoje wady, ale zalety zdecydowanie przeważają. Oprócz dwójki głównych bohaterów mamy też ciekawe postacie drugoplanowe, jak na przykład współlokatorka i przyjaciółka Sary - Kaśka, która stanowi jej kompletne przeciwieństwo, a także babcia Sary, z którą dziewczynę łączy szczególna więź.

Chociaż “Z popiołów” opowiada o miłości, o rodzącym się pomiędzy Sarą i Michałem uczuciu, nie jest to lektura płytka i pozbawiona głębszego znaczenia, ale dotyka wielu trudnych i niestety aktualnych tematów. Pokazuje, że przemoc może mieć różne oblicza, a ta psychiczna wcale nie zostawia mniejszych blizn niż fizyczna. Uczy, jak ważne jest, aby się nie poddać i nie pozwolić, żeby zło, które spotkało nas w przeszłości, zatruło naszą duszę i zaważyło na przyszłości. Opowiada o poszukiwaniu wewnętrznej siły, a także o ogromnej potrzebie wsparcia ze strony bliskich osób w obliczu trudnych wydarzeń i o ranach, zadawanych przez obojętność. Jak już pisałam wyżej, jest to kawał dobrej, pięknie napisanej, wartościowej literatury new adult, której tak mało ciągle powstaje spod piór polskich autorów. Tą powieścią Martyna Senator skradła moje serce i z niecierpliwością czekam na kolejny tom serii. A was zapraszam do księgarń, gdzie już od 8 listopada będziecie mogli zaopatrzyć się w tę wspaniałą historię.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.





4 komentarze:

  1. Narobiłaś mi ogromnej ochoty na tę książkę! Myślę, że przy najbliższej okazji się w nią zaopatrzę :)

    Pozdrawiam,
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę przeczytać tę książkę, dodaję do listy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, mam nadzieję, że też Ci się spodoba! :)

      Usuń