niedziela, 6 sierpnia 2017

Recenzja: Zdrajca tronu

Niedawno dzieliłam się z Wami swoją opinią o "Buntowniczce z pustyni" Alwyn Hamilton. Jestem świeżo po lekturze drugiej części, która zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie! Jeśli jesteście ciekawi, co o niej myślę, to zapraszam do dalszej lektury :)





Tytuł: Zdrajca tronu
Autor: Alwyn Hamilton
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 5 lipca 2017
Ilość stron: 560
Ocena: 8,5/10

Od wydarzeń w Fahali minęło kilka miesięcy. Amani już dawno przestała myśleć o Dustwalk jak o domu - odnalazła dom i rodzinę wśród buntowników, popierających rebelię księcia Ahmeda, a dzięki swojej nowo odkrytej tożsamości i związanej z nią mocy, może wnieść znaczący wkład we wszelkie działania, mające na celu obalenie Sułtana. Ogień rebelii płonie jasno, jednym niosąc nadzieję, innych obracając w popiół. Jedno jest pewne - nikt nie jest bezpieczny. Amani dotkliwie odczuwa to na własnej skórze, kiedy wskutek niespodziewanego biegu wydarzeń trafia do sułtańskiego pałacu, gdzie każdy dzień jest walką o przetrwanie i gdzie pozorny sprzymierzeniec może okazać się wrogiem, a pozorny wróg - sprzymierzeńcem. Ktoś musi powstrzymać żądnego krwi władcę, ale rebeliantom przyjdzie zmierzyć się z siłami o wiele potężniejszymi niż armia Sułtana. Rozlew krwi jest nieunikniony - pytanie brzmi, komu uda się ujść z życiem?


W ciągu ostatniego roku na polskim rynku wydawniczym pojawiło się kilka książek z nurtu young adult, opowiadających historie rodem z baśni tysiąca i jednej nocy, z motywami pustyni, dżinów i generalnie osadzonych w bliskowschodnich klimatach. Chociaż wszystkie są bardzo dobre i mają świetny klimat, “Buntowniczka z pustyni” i jej kontynuacja - “Zdrajca tronu”, wyróżniają się pozytywnie na ich tle i moim zdaniem są najlepiej skonstruowane i napisane. Już pierwszy tom bardzo przypadł mi do gustu, ale drugi był jeszcze ciekawszy, jeszcze bardziej wciągający, obfitujący w jeszcze więcej zapierających dech w piersiach wydarzeń.

Alwyn Hamilton, pisząc drugi tom przygód Amani, chyba zainspirowała się słowami Alfreda Hitchcocka, że film - lub w tym wypadku książka - powinien zaczynać się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie ma stopniowo rosnąć. Od samego początku mnóstwo się dzieje i mało jest momentów, w których czytelnik może odetchnąć i być pewnym, że na najbliższych kilku kartkach nie wydarzy się nic złego. Akcja toczy się tak szybko, że upływ stron jest prawie niezauważalny, przy czym wcale nie oznacza to, że co rozdział autorka serwuje nam bitwę, ale raczej pokazuje, że nie wszystkie bitwy toczone są przy użyciu broni - czasem najlepszą bronią jest ludzki umysł i owoce jego działania. A intryg, spisków i zdrad w “Zdrajcy tronu” nie brakuje, do końca jednak nie wiadomo, która strona da się złapać w misternie tkaną sieć.


W drugim tomie spotykamy się oczywiście z dobrze nam znanymi postaciami, ale też pojawia się sporo nowych, zarówno po stronie rebeliantów, jak również ich przeciwników: na przykład pewien obcokrajowiec, potrafiący przenikać przez ściany, prawie że mityczna ciotka Amani - Safiyah, której udziału w całej historii nikt by nie podejrzewał, a także sam Sułtan, który jest o wiele bardziej złożoną postacią, niż mogłoby się wydawać. Niekwestionowaną królową powieści jest jednak Amani, bo to jej towarzyszymy we wszystkich przygodach. Bynajmniej na to nie narzekam, bo naprawdę bardzo lubię tę postać. Nie jest przerysowana, nie jest też typową nastoletnią, wyidealizowaną bohaterką, ale widzimy wszystkie jej słabości, jej lepsze i gorsze chwile, obserwujemy proces podejmowania przez nią trudnych decyzji, czego stale wymaga jej sytuacja. Amani bardzo się rozwinęła od momentu, kiedy poznajemy ją w pierwszym tomie - nie tylko pod względem nowo odkrytej mocy, ale przede wszystkim większej dojrzałości i umiejętności wyciągania lekcji z własnych błędów. Żałuję tylko, że w tej części tak mało jest Jina, bo mam wrażenie, że najmocniejsi są właśnie razem.

Pani Hamilton zaserwowała nam zakończenie, które wymagałoby natychmiastowego sięgnięcia po trzeci tom, do którego póki co możemy tylko tęsknie wzdychać, bo jego premiera planowana jest dopiero na przyszły rok. Plus jest taki, że jeśli jeszcze nie znacie Amani i jej przygód, macie mnóstwo czasu, żeby nadrobić zaległości. Gorąco polecam!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.


7 komentarzy:

  1. Ah, tak bardzo nie mogę się doczekać lektury!
    "Buntowniczka z pustyni" to jedna z najlepszych młodzieżówek, jakie przeczytałam kiedykolwiek, a jeśli drugi tom ma być jeszcze lepszy, to ja nie mam pytań <3
    Pozdrawiam!
    Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania jest książka “Moja Lady Jane”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tam bardzo podobał Ci się pierwszy tom, to drugi wgniecie Cię w fotel! ;)

      Usuń
  2. Mogłabym niby czytać, ale... to młodzieżówka. Chętnie dorwałabym coś o podobnej tematyce, ale pisanego pod dorosłego czytelnika :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uważam, że młodzieżówki można czytać w każdym wieku i czerpać przyjemność z ich lektury :)

      Usuń
  3. Ta książka jest taka piękna *.* Muszę koniecznie zacząć czytać powieści Alwyn Hamilton :D
    Buziaki! :* www.calm-inside-the-storm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Mam nadzieję, że spodobają Ci się tak bardzo, jak mi :)

      Usuń