Mamy czwartek, a to oznacza kolejny post z herbacianego cyklu :) Dzisiaj przyglądam się współczesnej wersji Kopciuszka, idealnej dla każdej fangirl czy każdego fanboya. Herbata w dłoń i zapraszam do lektury! ;)
Tytuł: Geekerella
Autor: Ashley Poston
Wydawnictwo: We Need YA
Data wydania: 31 października 2018
Ilość stron: 408
Bardzo lubię czytać wszelkie retellingi i odkrywać, z jaką kreatywnością autorzy na kanwie znanej historii tworzą własną, dopasowując poszczególne elementy kanonu do wybranych przez siebie okoliczności, epoki, czy nawet innego świata. Chociaż powstało już wiele filmowych i książkowych adaptacji baśni o Kopciuszku, przenoszących akcję do naszych czasów, to chyba z żadną z nich młodzież (choć nie tylko!) nie jest w stanie aż tak się utożsamiać, co z tą stworzoną przez Ashley Poston. Zamieńmy Kopciuszka na Elle - blogerkę, należącą do fandomu Starfield, klasycznego serialu science fiction; księcia na młodego aktora, Dariena Freemana, który otrzymuje główną rolę w remake’u Starfield, ku oburzeniu wiernych fanów (w tym Elle); karocę z dyni - na sprzedający wegańskie jedzenie food truck Magiczna Dynia, w którym pracuje nasza bohaterka, a zamiast podążyć za Kopciuszkiem na bal, wybierzmy się razem z nią na konwent, na którym bierze udział w konkursie na cosplay - recepta na świetny retelling gotowa!
Autorka z ogromną dozą pomysłowości przekształciła najpopularniejszą baśń świata we współczesną historię, idealną dla każdego, kto należy lub kiedyś należał do jakiegokolwiek fandomu. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, żeby nie odbierać wam przyjemności z odkrywania wszystkich niuansów na własną rękę, powiem więc tylko, że w książce znajdziecie nowe wersje większości elementów baśni o Kopciuszku, ze złą macochą i przyrodnimi siostrami na czele. Wracając do kwestii fandomu, powieść Ashley Poston ukazuje bogactwo i swoiste piękno współczesnej popkultury oraz jej możliwości łączenia ludzi z całego świata, dając im poczucie wspólnoty i przynależności, nawet jeśli tym, co ich połączyło, jest tylko “głupi serial”. Podobnie jak rodzice Elle, ja i mój mąż także poznaliśmy się dzięki temu, że lubiliśmy ten sam serial, w “Geekerelli” odnajduję więc cząstkę swojej własnej historii.
Mam stuprocentową pewność, że nie jestem w tym odosobniona i wielu czytelników będzie mogło w jakimś stopniu utożsamić się z Elle - fangirl, blogerką, geekiem, znającym na pamięć wszystkie odcinki ukochanego Starfield. Chociaż po śmierci ojca, który zaraził ją miłością do serialu, dziewczyna jest zamknięta w sobie i stłamszona przez macochę i przyrodnie siostry, nikt nie jest w stanie odebrać jej wspomnień, bycia częścią społeczności, ani nadziei na lepszą przyszłość, z dala od swojej przybranej rodziny. Środkiem do osiągnięcia tego celu może stać się wygrana w konkursie na cosplay - konkursie, w którym jednym z sędziów jest tak nielubiany przez nią Darien Freeman…
Chyba jeszcze bardziej niż cały wątek Elle, podobało mi się rozbudowanie postaci “księcia”, który w oryginalnej baśni pojawia się dopiero pod koniec, a w wersji Ashley Poston możemy poznawać go przez całą książkę, dzięki zastosowaniu przez autorkę naprzemiennej narracji. Choć z pozoru wydawałoby się, że Darien ma wszystko - urodę, pieniądze i tłumy fanek, to jednak życie w sztucznej bańce pozorów, starannie wykalkulowanych działań marketingowych oraz zakazów i nakazów surowego menadżera, którym jest jego własny ojciec, nie przynosi mu radości, a wręcz skazuje go na samotność. Kiedy przez przypadek zaczyna wymieniać sms-y z Elle, nie zdradzając swojej tożsamości, zaczyna coraz bardziej tęsknić za normalnym życiem, w którym nie musiałby udawać kogoś innego na potrzeby mediów, mógłby przyznać się, że sam jest wielkim fanem Starfield, ani nikogo nie obchodziłoby, z kim się spotyka lub wymienia dziesiątki wiadomości. Muszę przy okazji wspomnieć o ogromnej przewadze, jaką “Geekerella” ma nad oryginalną baśnią: książę tak naprawdę nie znał Kopciuszka, pokochał ją nie za jej osobowość, ale za urodę, natomiast kiełkujące uczucie między Darienem a Ellą nie ma nic wspólnego z fizycznym przyciąganiem, bo nigdy się nie widzieli, ale opiera się na wspólnej pasji i wielu godzinach rozmów. Bracia Grimm - 0, Ashley Poston - 1.
Nawet największe pokłady kreatywności autorki na nic by się jednak nie zdały, jeśli książka byłaby po prostu kiepsko napisana. Na szczęście o “Geekerelli” nie można tego powiedzieć, bo czyta się ją świetnie. Jako mama kilkumiesięcznego niemowlaka nie narzekam na nadmiar snu, a jednak siedziałam do pierwszej w nocy, żeby doczytać ją do końca, bo nie mogłam się oderwać - a to już o czymś świadczy! Chociaż pozornie mogłoby się wydawać, że to jedna z tych głupiutkich, nic nie wnoszących powieści dla młodzieży, to nie można odmówić jej pewnej głębi, inteligentnych refleksji, czy demaskowania obecnych w show biznesie zjawisk. Przede wszystkim jednak “Geekerella” zapewnia wspaniałą rozrywkę i pozwala uwierzyć, że chociaż życie to nie bajka, to na każdego z nas może czekać nasz własny, wymarzony happy end.
Herbaciana ocena:
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu We Need YA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz