Jeżeli jesteście tu już ze mną jakiś czas, to na pewno zauważyliście, jak wielką przyjemność sprawia mi poznawanie kolejnych książek wydawnictwa Dreams. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa, w tym tygodniu mogłam poznać kolejną wspaniałą powieść Bonnie Leon, która zajmuje już dość wysoką pozycję na liście moich ulubionych autorek chrześcijańskich. Zapraszam do przeczytania recenzji :) (Uwaga, pierwszy akapit może zawierać spoilery, dotyczące poprzedniej części cyklu!)
Tytuł: Skrzydła nadziei (Niebo nad Alaską #2)
Autor: Bonnie Leon
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 10 kwietnia 2018
Ilość stron: 432
Ocena: 8,5/10
“Skrzydła nadziei” to drugi tom trylogii Niebo nad Alaską amerykańskiej pisarki Bonnie Leon. Seria opowiada o losach Kate Evans - jedynej pilotki w zdominowanym przez mężczyzn lotniczym środowisku Alaski lat 30., a także Paula Andersona - lekarza, uciekającego przed własną przeszłością. Akcja drugiej części rozpoczyna się krótko po zakończeniu pierwszej - Kate udowodniła już wszystkim, że jest dobrą pilotką i w pełni zasługuje na to, aby wykonywać swój ukochany zawód. Również w jej życiu prywatnym wszystko wydaje się układać: jej związek z Paulem kwitnie, dzięki niej mężczyzna wraca także do zawodu lekarza, niosąc pomoc potrzebującym w licznych alaskańskich osadach. Ciągle jednak nie potrafi pogodzić się z utratą żony, a niebezpieczny zawód Kate napawa go strachem, że utraci również ją… Oboje czeka wiele bólu i trudnych decyzji. Co okaże się silniejsze: strach czy miłość? W tym również miłość do latania…
Chociaż lotnictwo nigdy nie leżało w kręgu moich zainteresowań, to jednak lubię powieści o silnych kobietach, łamiących stereotypy - z radością powróciłam więc do lektury losów Kate. Bonnie Leon i tym razem nie zawiodła, tworząc kolejną wciągającą, emocjonującą i mądrą powieść, łamiącą serce, ale i podnoszącą na duchu.
Przede wszystkim po raz kolejny zaimponowała mi ilość pracy, jaką autorka musiała włożyć w poszukiwania informacji na temat życia na Alasce w pierwszej połowie dwudziestego wieku, a w szczególności na temat realiów pracy pilota w tamtych czasach. Efekt jest na tyle autentyczny, że czytając o wszystkich lotach Kate, o maszynerii wewnątrz samolotu i sposobie jej używania, można by pomyśleć, iż Bonnie Leon sama spędziła niezliczone godziny za sterami.
Na kartach powieści znowu spotykamy znane już z pierwszej części grono ciekawych bohaterów, pierwszo- i drugoplanowych. Z jednej strony Kate jest jeszcze odważniejsza i bardziej pewna swoich umiejętności, a z drugiej, wskutek pewnych tragicznych wydarzeń, przyjdzie jej zmagać się z niepewnością i strachem, których do tej pory nie doświadczyła. Cały czas pozostaje jednak blisko Boga i potrafi nie obwiniać Go za ciężkie doświadczenia, które ją spotykają, ale wręcz przeciwnie - w Nim odnajduje ukojenie. Paul trochę stracił w moich oczach w stosunku do pierwszego tomu, nie potrafiłam zgodzić się z niektórymi z jego decyzji, chociaż rozumiałam, co je spowodowało. Cieszę się jednak, że postanowił wrócić do porzuconego przed laty zawodu, co wymagało z jego strony sporej odwagi. Powieść skupia się na tej dwójce bohaterów, ale mamy również okazję zajrzeć, co słychać u Townsów, Turchików, Patricka i Sassy, a nawet rodziców Kate. Autorka ma niezaprzeczalny talent do tworzenia wyrazistych postaci, nie tylko głównych, ale i tych pobocznych.
Mimo lekkiego stylu, wiele tematów poruszanych w tej książce do lekkich nie należy. Śmierć bliskich, życie w ciągłym poczuciu winy, trudne warunki życia na Alasce, gdzie łatwo można paść ofiarą żywiołów, złamane serce, czy rezygnacja z części siebie - to tylko część problemów, które dotykają naszych bohaterów. Mimo to w powieści nie brakuje też humoru, ciepła i kojącego zapewnienia, że jest ktoś, kto nad wszystkim czuwa.
“Skrzydła nadziei” to wspaniała opowieść o różnych odcieniach miłości, o bólu, który może ukoić tylko Bóg, oraz o przezwyciężaniu własnego strachu. Ciekawa jestem, jakie nowe perypetie wymyśliła autorka dla swoich bohaterów w trzeciej części cyklu i mam nadzieję, że wkrótce będzie mi dane się tego dowiedzieć.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Dreams.
“Skrzydła nadziei” to drugi tom trylogii Niebo nad Alaską amerykańskiej pisarki Bonnie Leon. Seria opowiada o losach Kate Evans - jedynej pilotki w zdominowanym przez mężczyzn lotniczym środowisku Alaski lat 30., a także Paula Andersona - lekarza, uciekającego przed własną przeszłością. Akcja drugiej części rozpoczyna się krótko po zakończeniu pierwszej - Kate udowodniła już wszystkim, że jest dobrą pilotką i w pełni zasługuje na to, aby wykonywać swój ukochany zawód. Również w jej życiu prywatnym wszystko wydaje się układać: jej związek z Paulem kwitnie, dzięki niej mężczyzna wraca także do zawodu lekarza, niosąc pomoc potrzebującym w licznych alaskańskich osadach. Ciągle jednak nie potrafi pogodzić się z utratą żony, a niebezpieczny zawód Kate napawa go strachem, że utraci również ją… Oboje czeka wiele bólu i trudnych decyzji. Co okaże się silniejsze: strach czy miłość? W tym również miłość do latania…
Chociaż lotnictwo nigdy nie leżało w kręgu moich zainteresowań, to jednak lubię powieści o silnych kobietach, łamiących stereotypy - z radością powróciłam więc do lektury losów Kate. Bonnie Leon i tym razem nie zawiodła, tworząc kolejną wciągającą, emocjonującą i mądrą powieść, łamiącą serce, ale i podnoszącą na duchu.
Przede wszystkim po raz kolejny zaimponowała mi ilość pracy, jaką autorka musiała włożyć w poszukiwania informacji na temat życia na Alasce w pierwszej połowie dwudziestego wieku, a w szczególności na temat realiów pracy pilota w tamtych czasach. Efekt jest na tyle autentyczny, że czytając o wszystkich lotach Kate, o maszynerii wewnątrz samolotu i sposobie jej używania, można by pomyśleć, iż Bonnie Leon sama spędziła niezliczone godziny za sterami.
Na kartach powieści znowu spotykamy znane już z pierwszej części grono ciekawych bohaterów, pierwszo- i drugoplanowych. Z jednej strony Kate jest jeszcze odważniejsza i bardziej pewna swoich umiejętności, a z drugiej, wskutek pewnych tragicznych wydarzeń, przyjdzie jej zmagać się z niepewnością i strachem, których do tej pory nie doświadczyła. Cały czas pozostaje jednak blisko Boga i potrafi nie obwiniać Go za ciężkie doświadczenia, które ją spotykają, ale wręcz przeciwnie - w Nim odnajduje ukojenie. Paul trochę stracił w moich oczach w stosunku do pierwszego tomu, nie potrafiłam zgodzić się z niektórymi z jego decyzji, chociaż rozumiałam, co je spowodowało. Cieszę się jednak, że postanowił wrócić do porzuconego przed laty zawodu, co wymagało z jego strony sporej odwagi. Powieść skupia się na tej dwójce bohaterów, ale mamy również okazję zajrzeć, co słychać u Townsów, Turchików, Patricka i Sassy, a nawet rodziców Kate. Autorka ma niezaprzeczalny talent do tworzenia wyrazistych postaci, nie tylko głównych, ale i tych pobocznych.
Mimo lekkiego stylu, wiele tematów poruszanych w tej książce do lekkich nie należy. Śmierć bliskich, życie w ciągłym poczuciu winy, trudne warunki życia na Alasce, gdzie łatwo można paść ofiarą żywiołów, złamane serce, czy rezygnacja z części siebie - to tylko część problemów, które dotykają naszych bohaterów. Mimo to w powieści nie brakuje też humoru, ciepła i kojącego zapewnienia, że jest ktoś, kto nad wszystkim czuwa.
“Skrzydła nadziei” to wspaniała opowieść o różnych odcieniach miłości, o bólu, który może ukoić tylko Bóg, oraz o przezwyciężaniu własnego strachu. Ciekawa jestem, jakie nowe perypetie wymyśliła autorka dla swoich bohaterów w trzeciej części cyklu i mam nadzieję, że wkrótce będzie mi dane się tego dowiedzieć.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Dreams.
Trochę mnie martwo wątek Boga, ale byłabym skłonna zaryzykować dla tego tytułu :)
OdpowiedzUsuńEch, smucą mnie czasy, w których nikt nie ma nic przeciwko, kiedy w książkach pełno jest przemocy, seksu i wulgaryzmów, ale wątki chrześcijańskie już przeszkadzają... Mam nadzieję, że mimo wszystko dasz szansę tej serii, bo jest naprawdę ciekawa.
Usuń