Mam nadzieję, że miło spędzacie weekend :) Dzisiaj mam dla Was kilka słów o bardzo popularnej i powszechnie uwielbianej powieści "Gniew i świt". Czy dołączam do powszechnego zachwytu? Zapraszam do lektury ;)
Tytuł: Gniew i świt
Autor: Renee Ahdieh
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 1 marca 2017
Ilość stron: 464
Ocena: 7/10
Chorasanem rządzi młody, okrutny władca, kalif Chalid al-Raszid. Co wieczór bierze sobie nową żonę, tylko po to, by zabić ją o świcie. Kiedy ten sam los spotyka jej przyjaciółkę Sziwę, Szahrzad al-Chajzuran chce pomścić jej śmierć i dobrowolnie zgłasza się, aby zostać kolejną żoną władcy. Szahrzad nie tylko planuje przeżyć, ale i odkryć wszystkie słabości kalifa, by przy pierwszej możliwej okazji pozbawić go życia. Jej mąż okazuje się jednak być całkiem inny, niż się spodziewała i Szahrzad wkrotce odkrywa, że droga od nienawiści do miłości jest bardzo krótka. Ale chociaż dziewczynie udaje się uniknąć śmierci, jej życie ciągle wisi na włosku - nie może zaufać nikomu w pałacu, a tajemnica kalifa ciągle czeka na odkrycie…
“Gniew i świt” to jedna z tych pozycji, które od miesięcy pojawiają się na zagranicznych i polskich blogach, kontach na Instagramie, czy Tumblrze. Nie wiem, czy natknęłam się przy tym na chociaż jedną negatywną opinię. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej to tak wysoko podnosi poprzeczkę oczekiwań, tak bardzo nastawia czytelnika na wyjątkową lekturę, że kiedy już zacznie się czytać, można się zawieść. Ja się niestety trochę zawiodłam. Ale zacznijmy od plusów.
Renee Ahdieh pięknie zarysowała arabski świat, pełen kolorów, zapachów i smaków. Widać, że poświęciła dużo czasu na zapoznanie się z kulturą wschodu, zwyczajami, ubiorami, językiem. Z tyłu książki znajduje się też słowniczek, wyjaśniający wszystkie pojawiające się w książce trudniejsze pojęcia, można więc przy okazji trochę się nauczyć. Styl powieści jest bardzo przyjemny w odbiorze, zdecydowanie królują dialogi - często zabawne - przez co książkę czyta się błyskawicznie. Autorka wplotła w fabułę mniej i bardziej znane opowieści i baśnie, przez co całość jest jeszcze ciekawsza.
Podobało mi się, jak Ahdieh wykreowała bohaterów - są interesujący, wzbudzają emocje, może czasem negatywne (do ciebie mówię, Tarik, irytujący idioto!), ale zawsze to lepsze niż obojętność. Co do Szahrzad, naszej heroiny, mam dość mieszane uczucia. Z jednej strony ją polubiłam, bo jest sprytna, wygadana, zabawna i odważna, ale z drugiej - strasznie irytowała mnie jej niekonsekwencja i cały wiążący się z tym motyw insta love. Przybywa do pałacu pełna nienawiści i żądna zemsty, a już drugiego dnia ma motylki w brzuchu na widok człowieka, który zabił jej przyjaciółkę i wiele innych niewinnych dziewczyn. Ba, trzeciego dnia już ma ochotę go pocałować! Chociaż nie mam nic przeciwko dalszemu rozwojowi tego wątku, to jednak te początki trochę mi zgrzytały i jak dla mnie częściowo zepsuły świetną postać.
Druga rzecz, która chwilami przeszkadzała mi w lekturze, to natłok trudnych imion i tytułów, przez który czasem się gubiłam i musiałam wracać do wcześniejszych rozdziałów, żeby zorientować się, kto jest kim. Ale to już specyfika książki o innej kulturze, trzeba się przestawić na charakterystyczny dla niej język.
Zanim zaczęłam czytać “Gniew i świt” słyszałam, że ta książka zniszczy mnie emocjonalnie, liczyłam więc na uczucia jak po skończeniu “Dworu mgieł i furii”, ale spotkało mnie rozczarowanie. Chociaż powieść mi się podobała, to jednak nie wywołała we mnie zachwytu, nie czuję też naglącej chęci sięgnięcia od razu po drugi tom. Przynajmniej mogę spokojnie na niego poczekać, bez przykrego kaca książkowego ;) A pierwszą część podsumuję poniższym gifem:
Ta książka już od kilku miesięcy leży na półce i nadal nie miałAm czasu się za nią zabrać :/ Może w wakacje się uda :D
OdpowiedzUsuńzabookowanyswiatpauli.blogspot.com
Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńSzkoda, że książka nie wywołała w Tobie zachwytu, a może nawet pozostawiła pewien niedosyt. Przyjemne fotografie :)
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, ale generalnie mi się podobała, więc nie jest źle :) Dziękuję!
Usuń