Jaki macie stosunek do reality show? Lubicie, oglądacie, czy może jednak nie rozumiecie fenomenu tego typu programów? Dzisiaj piszę o najnowszej powieści Alka Rogozińskiego, w której reality show odgrywa kluczową rolę - zapraszam do wypicia ze mną herbaty przy lekturze postu ;)
Tytuł: Dom tajemnic
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 18 września 2019
Liczba stron: 328
Dwanaścioro celebrytów, jeden naszpikowany kamerami i pułapkami dom, mnóstwo zagadek, których rozwiązanie ma doprowadzić uczestników do nagrody, która zostanie przekazana na cele charytatywne - brzmi jak świetne reality show, które przyniesie stacji Tele-Pol znaczne zyski. Wszystko zaczyna się jednak komplikować, kiedy ginie jeden z uczestników, a reszta traci łączność ze światem zewnętrznym. Ich zadaniem jest teraz nie tylko wydostać się z pełnego pułapek i łamigłówek labiryntu, ale przede wszystkim - przeżyć. Na zewnątrz śledztwo prowadzi komisarz Krzysztof Darski, którego przekleństwem są sprawy dotyczące celebrytów, ale czy z dala od Domu Tajemnic będzie w stanie powstrzymać mordercę przed kolejnym atakiem?
Powyższy opis mógłby sugerować, że “Dom tajemnic” to powieść poważna, dramatyczna wręcz. I może tak by było, gdyby napisał ją ktoś inny, a nie Alek Rogoziński, nazywany Księciem Komedii Kryminalnej, więc trupy są, dramaty są, ale jest też z czego się pośmiać. Po przeczytaniu dwóch tomów serii o Róży Krull miałam mieszane odczucia i nie byłam pewna, czy sięgnę po kolejne książki tego autora (choć uważam go za przesympatycznego człowieka i bardzo miło wspominam spotkanie z nim podczas którychś targów książki), ale zaintrygował mnie opis tej powieści i obietnica klimatu rodem z escape roomów. Ogólnie rzecz biorąc nie żałuję, choć mam też kilka zastrzeżeń.
Przede wszystkim bardzo spodobał mi się pomysł na zamknięcie grupy ludzi w jednym wielkim escape roomie i śledzenie ich postępów w rozwiązywaniu zagadek, za pośrednictwem telewizji. Chociaż niezbyt przemawia do mnie idea reality show i bardzo rzadko zdarza mi się jakieś oglądać, to gdyby “Dom tajemnic” powstał naprawdę, z niecierpliwością czekałabym na kolejne odcinki - zwłaszcza, jeśli grono uczestników byłoby tak barwne i różnorodne, jak to stworzone przez Rogozińskiego.
Dwójka głównych bohaterów to Mario i Miśka - para przyjaciół i wspólników, prowadzących agencję eventową. On to - nawet pomimo upodobania do czarnych ciuchów - kolorowy ptak (a nawet trochę Szpak ;)), brylujący na salonach, ona - wnuczka znanego polityka i córka nadopiekuńczej matki, która udowodni, że dla ratowania swojej latorośli jest gotowa na wszystko. Oprócz tego do Domu Tajemnic trafiają też piosenkarka i modelka, obie cierpiące na nadmiar miłości własnej i na specyficzne upośledzenie mowy ojczystej (i oczywiście od razu zaczynają drzeć ze sobą koty); córka dyrektora Tele-Polu, której marzy się o wiele większa kariera, niż marne stanowisko pogodynki u tatusia; egzaltowany pisarz, który uwielbieniem do własnej twórczości mógłby zawstydzić pewną polską AutorKasię, a także przystojny aktor, dwoje sportowców, restaurator, projektant i emerytowana primabalerina. Razem stanowią ciekawą mieszankę, zwłaszcza, że nie każdy naprawdę jest tym, za kogo się podaje.
“Dom tajemnic” to komedia kryminalna, więc chociaż nie zabrakło zabawnych momentów - parę razy zdarzyło mi się na głos parsknąć śmiechem - to musiały się też pojawić obowiązkowe trupy, a co za tym idzie - śledztwo. Komisarz Darski i jego współpracownicy mają twardy orzech do zgryzienia, bo kontaktujący się z nimi szantażysta grozi śmiercią kolejnych uczestników show, jeśli jego żądania nie zostaną spełnione. W całej sprawie chodzi jednak o coś więcej - nie chcę zdradzić za dużo, ale podobało mi się, w jaki sposób autor poprowadził wątek kryminalny, łącząc nową sprawę z dawniejszą, z pozoru wyjaśnioną.
Większość akcji rozgrywa się jednego dnia, od wejścia uczestników do domu-pułapki. I chociaż z zainteresowaniem śledziłam drogę bohaterów przez kolejne dziwne pomieszczenia i ciemne korytarze Domu Tajemnic, choć zagadka, kto z celebrytów jest mordercą i kiedy znowu uderzy dodawała przyjemnego dreszczyku, to jednak ciekawiej by było, gdyby całość była bardziej rozciągnięta w czasie, gdybyśmy mogli trochę bardziej poznać bohaterów, zanim zaczęło się całe zamieszanie. Na początku książki znajduje się spis postaci i przyznam, że parę razy musiałam do niego zajrzeć, bo trochę mi się myliło, kto jest kim. Drugi zarzut, to że praktycznie od początku mamy podane na tacy, kto z zewnątrz jest zamieszany w sprawę, co mocno osłabia element zaskoczenia. Trzecia sprawa to może nie zarzut, ale zastanawiam się, czy autor przypadkiem nie zainspirował się znaną powieścią Agathy Christie (nie mogę powiedzieć którą, bo to już by był duży spoiler), bo zakończenie mocno mi się kojarzyło z jedną z nich.
Jak już pisałam wcześniej, nie żałuję, że sięgnęłam po “Dom tajemnic”, bo była to przyjemna powieść, lekka i zabawna, i choć bywało też poważnie, to aspekt komediowy jednak przeważał, dzięki czemu dobrze się bawiłam podczas lektury. Na pewno nie jest to jeden z tych misternie skonstruowanych kryminałów, które trzymają w napięciu do ostatniej strony, ale jeśli szukacie czegoś lżejszego, bardziej ociekającego humorem niż krwią, to jak najbardziej polecam.
Herbaciana ocena:
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Edipresse.
Dwanaścioro celebrytów, jeden naszpikowany kamerami i pułapkami dom, mnóstwo zagadek, których rozwiązanie ma doprowadzić uczestników do nagrody, która zostanie przekazana na cele charytatywne - brzmi jak świetne reality show, które przyniesie stacji Tele-Pol znaczne zyski. Wszystko zaczyna się jednak komplikować, kiedy ginie jeden z uczestników, a reszta traci łączność ze światem zewnętrznym. Ich zadaniem jest teraz nie tylko wydostać się z pełnego pułapek i łamigłówek labiryntu, ale przede wszystkim - przeżyć. Na zewnątrz śledztwo prowadzi komisarz Krzysztof Darski, którego przekleństwem są sprawy dotyczące celebrytów, ale czy z dala od Domu Tajemnic będzie w stanie powstrzymać mordercę przed kolejnym atakiem?
Powyższy opis mógłby sugerować, że “Dom tajemnic” to powieść poważna, dramatyczna wręcz. I może tak by było, gdyby napisał ją ktoś inny, a nie Alek Rogoziński, nazywany Księciem Komedii Kryminalnej, więc trupy są, dramaty są, ale jest też z czego się pośmiać. Po przeczytaniu dwóch tomów serii o Róży Krull miałam mieszane odczucia i nie byłam pewna, czy sięgnę po kolejne książki tego autora (choć uważam go za przesympatycznego człowieka i bardzo miło wspominam spotkanie z nim podczas którychś targów książki), ale zaintrygował mnie opis tej powieści i obietnica klimatu rodem z escape roomów. Ogólnie rzecz biorąc nie żałuję, choć mam też kilka zastrzeżeń.
Przede wszystkim bardzo spodobał mi się pomysł na zamknięcie grupy ludzi w jednym wielkim escape roomie i śledzenie ich postępów w rozwiązywaniu zagadek, za pośrednictwem telewizji. Chociaż niezbyt przemawia do mnie idea reality show i bardzo rzadko zdarza mi się jakieś oglądać, to gdyby “Dom tajemnic” powstał naprawdę, z niecierpliwością czekałabym na kolejne odcinki - zwłaszcza, jeśli grono uczestników byłoby tak barwne i różnorodne, jak to stworzone przez Rogozińskiego.
Dwójka głównych bohaterów to Mario i Miśka - para przyjaciół i wspólników, prowadzących agencję eventową. On to - nawet pomimo upodobania do czarnych ciuchów - kolorowy ptak (a nawet trochę Szpak ;)), brylujący na salonach, ona - wnuczka znanego polityka i córka nadopiekuńczej matki, która udowodni, że dla ratowania swojej latorośli jest gotowa na wszystko. Oprócz tego do Domu Tajemnic trafiają też piosenkarka i modelka, obie cierpiące na nadmiar miłości własnej i na specyficzne upośledzenie mowy ojczystej (i oczywiście od razu zaczynają drzeć ze sobą koty); córka dyrektora Tele-Polu, której marzy się o wiele większa kariera, niż marne stanowisko pogodynki u tatusia; egzaltowany pisarz, który uwielbieniem do własnej twórczości mógłby zawstydzić pewną polską AutorKasię, a także przystojny aktor, dwoje sportowców, restaurator, projektant i emerytowana primabalerina. Razem stanowią ciekawą mieszankę, zwłaszcza, że nie każdy naprawdę jest tym, za kogo się podaje.
“Dom tajemnic” to komedia kryminalna, więc chociaż nie zabrakło zabawnych momentów - parę razy zdarzyło mi się na głos parsknąć śmiechem - to musiały się też pojawić obowiązkowe trupy, a co za tym idzie - śledztwo. Komisarz Darski i jego współpracownicy mają twardy orzech do zgryzienia, bo kontaktujący się z nimi szantażysta grozi śmiercią kolejnych uczestników show, jeśli jego żądania nie zostaną spełnione. W całej sprawie chodzi jednak o coś więcej - nie chcę zdradzić za dużo, ale podobało mi się, w jaki sposób autor poprowadził wątek kryminalny, łącząc nową sprawę z dawniejszą, z pozoru wyjaśnioną.
Większość akcji rozgrywa się jednego dnia, od wejścia uczestników do domu-pułapki. I chociaż z zainteresowaniem śledziłam drogę bohaterów przez kolejne dziwne pomieszczenia i ciemne korytarze Domu Tajemnic, choć zagadka, kto z celebrytów jest mordercą i kiedy znowu uderzy dodawała przyjemnego dreszczyku, to jednak ciekawiej by było, gdyby całość była bardziej rozciągnięta w czasie, gdybyśmy mogli trochę bardziej poznać bohaterów, zanim zaczęło się całe zamieszanie. Na początku książki znajduje się spis postaci i przyznam, że parę razy musiałam do niego zajrzeć, bo trochę mi się myliło, kto jest kim. Drugi zarzut, to że praktycznie od początku mamy podane na tacy, kto z zewnątrz jest zamieszany w sprawę, co mocno osłabia element zaskoczenia. Trzecia sprawa to może nie zarzut, ale zastanawiam się, czy autor przypadkiem nie zainspirował się znaną powieścią Agathy Christie (nie mogę powiedzieć którą, bo to już by był duży spoiler), bo zakończenie mocno mi się kojarzyło z jedną z nich.
Jak już pisałam wcześniej, nie żałuję, że sięgnęłam po “Dom tajemnic”, bo była to przyjemna powieść, lekka i zabawna, i choć bywało też poważnie, to aspekt komediowy jednak przeważał, dzięki czemu dobrze się bawiłam podczas lektury. Na pewno nie jest to jeden z tych misternie skonstruowanych kryminałów, które trzymają w napięciu do ostatniej strony, ale jeśli szukacie czegoś lżejszego, bardziej ociekającego humorem niż krwią, to jak najbardziej polecam.
Herbaciana ocena:
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Edipresse.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz