Kiedy na portalu CzytamPierwszy.pl pojawiła się książka "Znikający stopień" Maureen Johnson, złożyłam zamówienie z prędkością światła. Co prawda powieść odbyła obowiązkową kwarantannę półkową, zanim udało mi się ją przeczytać, ale lektura już za mną i mogę zaprosić Was na wspólną Herbatkę z książką ;)
Tytuł: Znikający stopień (Nieodgadniony #2)
Autor: Maureen Johnson
Tłumaczenie: Paweł Łopatka
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 15 maja 2019
Ilość stron: 400
Po tym, jak w Akademii Ellinghama dla szczególnie uzdolnionej młodzieży ginie jeden z uczniów, zaniepokojeni rodzice Stevie Bell - nastolatki pasjonującej się rozwiązywaniem zagadek kryminalnych - zabierają ją do domu, niszcząc jej marzenia o rozwiązaniu słynnej sprawy Ellinghamów. Kiedy Stevie nieoczekiwanie otrzymuje propozycję powrotu, nie może sobie pozwolić na jej odrzucenie, nawet jeśli szczerze nienawidzi człowieka, który ją złożył. I nawet, jeśli w zamian musi znowu zbliżyć się do chłopaka, od którego miała trzymać się z daleka. Nowe wskazówki prowadzą ją coraz bliżej rozwiązania sprawy, ale pytań ciągle jest więcej niż odpowiedzi. Czy nastolatka będzie w stanie poradzić sobie z zagadką, której przez kilkadziesiąt lat nikt nie podołał?
"Znikający stopień" to kontynuacja "Nieodgadnionego" - młodzieżowego kryminału Maureen Johnson. Na potrzeby swoich powieści autorka stworzyła niezwykłe miejsce: położoną głęboko w górach Vermontu elitarną Akademię, pełną tajemniczych zaułków i tuneli, co roku wpuszczającą w swoje progi tylko niewielką grupę nowych uczniów. Chociaż nauka w niej jest przywilejem i przyjemnością, to jednak miejsce to ma swój mroczny sekret. Przed laty, krótko po założeniu Akademii, doszło do tragedii - zginęła jedna z uczennic, a żona i córka Alberta Ellinghama zostały porwane. Przez wiele lat próbowano rozwiązać zagadkę ich zniknięcia, ale bez skutku. Stevie, posiadająca wybitny talent detektywistyczny, wie o tej sprawie wszystko i jest zdeterminowana, żeby odkryć prawdę.
W pierwszej części poznajemy Stevie, kiedy zaczyna naukę w Akademii - razem z nią zwiedzamy rozległy, klimatyczny kampus, poznajemy zasady panujące w szkole i sposób jej działania, i oczywiście pozostałych uczniów, z których każdy wyróżnia się nieprzeciętnym talentem. Równolegle przedstawiana jest sprawa Ellinghamów, za pomocą retrospekcji, artykułów czy zapisów zeznań osób zamieszanych w sprawę. Pierwszy tom nie przynosi jednak żadnej odpowiedzi, kto stał za porwaniem - w przeciwieństwie do drugiego, i to na nim chcę się teraz skupić.
"Znikający stopień" ma bardzo podobny schemat do "Nieodgadnionego" - po raz kolejny Stevie przybywa do Akademii, a nowe odkrycia i wskazówki nie tylko przybliżają ją coraz bardziej do rozwiązania sprawy sprzed lat, ale i jasno wskazują, że niebezpieczeństwo ciągle jest realne. Johnson powoli dokłada kolejne elementy do stworzonej przez siebie układanki, tak jak w pierwszym tomie, za pomocą retrospekcji i zapisów z przesłuchań. Muszę jednak przyznać, że druga część trochę mnie rozczarowała - widać, że jej funkcją jest tylko stworzyć pomost między początkiem a finałem trylogii. Zabrakło tej świeżości i oryginalności, które oferował "Nieodgadniony", a książka wydawała się zbyt długa w stosunku do ilości rzeczywiście znaczącej treści w niej zawartej. Dopiero na ostatnich kilkudziesięciu stronach akcja przyspiesza i poznajemy odpowiedź na pytanie, kto stał za porwaniem Iris i Alice Ellingham - odpowiedź, która również mnie rozczarowała, bo wydawała mi się oczywista już w pierwszym tomie. Na szczęście pozostało jeszcze sporo nierozwiązanych zagadek, więc trzecia część zapowiada się interesująco.
Jeśli chodzi o bohaterów, to z pewnością mamy ich tutaj niecodzienną mieszankę - w końcu Akademia przeznaczona jest dla jednostek wybitnych w swojej branży. Wśród jej uczniów znajdziemy genialnych pisarzy, muzyków, mechaników czy matematyków, a pomiędzy nimi Stevie, która ciągle ma wrażenie, że została przyjęta przez pomyłkę, ale wbrew własnym odczuciom jak najbardziej pasuje do Akademii. Nastolatka jest piekielnie bystra i posiada niezwykle rozwinięty zmysł obserwacji oraz łączenia faktów, ale te nadwyżki w inteligencji równoważy brakami w kwestii umiejętności społecznych, grzeszy też lekkomyślnością i skłonnością do uciekania od problemów - w niektórych momentach nawet dosłownie. Co do jej relacji z Davidem, to od początku byłam do niej sceptycznie nastawiona, bo wydawała mi się wprowadzona na siłę, bez żadnych konkretnych podstaw, poza fizycznym przyciąganiem. Drugi tom nie zmienił mojego zdania, a tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że zarówno w książkach, jak i w życiu, ludzie mieliby o wiele mniej problemów, gdyby tylko potrafili być szczerzy ze sobą nawzajem. W kwestii bohaterów chcę jeszcze tylko wspomnieć, że bardzo podobało mi się odidealizowanie postaci Alberta Ellinghama - w pierwszej części wydawał się być dobrodusznym filantropem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, ale w drugiej dowiadujemy się o nim rzeczy, które rzucają cień na jego pozornie nieposzlakowaną reputację. Dlaczego mi się to podobało? Bo to jedna z bardzo niewielu postaci, która na przestrzeni dwóch tomów cyklu w jakikolwiek sposób ewoluuje.
Chociaż przy lekturze “Znikającego stopnia” miałam mieszane odczucia, to jednak z niecierpliwością czekam na finał tej trylogii i ostateczne rozwiązanie zarówno sprawy Ellinghamów, jak i serii tajemniczych, niewyjaśnionych morderstw, których ofiarą padli uczniowie Akademii i osoby związane ze sprawą. W zalewie młodzieżowych romansów i fantastyki, które ostatnio królują na półkach księgarń, kryminały z nurtu young adult trafiają się niezwykle rzadko, dlatego z pewnością warto zapoznać się z twórczością Maureen Johnson. Jak już mówiłam - drugi tom nie dorównuje pierwszemu, ale za to zapowiada niezwykle ekscytujące zakończenie serii, na które przyjdzie nam jednak jeszcze trochę poczekać - oficjalna premiera planowana jest na styczeń 2020.
Po tym, jak w Akademii Ellinghama dla szczególnie uzdolnionej młodzieży ginie jeden z uczniów, zaniepokojeni rodzice Stevie Bell - nastolatki pasjonującej się rozwiązywaniem zagadek kryminalnych - zabierają ją do domu, niszcząc jej marzenia o rozwiązaniu słynnej sprawy Ellinghamów. Kiedy Stevie nieoczekiwanie otrzymuje propozycję powrotu, nie może sobie pozwolić na jej odrzucenie, nawet jeśli szczerze nienawidzi człowieka, który ją złożył. I nawet, jeśli w zamian musi znowu zbliżyć się do chłopaka, od którego miała trzymać się z daleka. Nowe wskazówki prowadzą ją coraz bliżej rozwiązania sprawy, ale pytań ciągle jest więcej niż odpowiedzi. Czy nastolatka będzie w stanie poradzić sobie z zagadką, której przez kilkadziesiąt lat nikt nie podołał?
"Znikający stopień" to kontynuacja "Nieodgadnionego" - młodzieżowego kryminału Maureen Johnson. Na potrzeby swoich powieści autorka stworzyła niezwykłe miejsce: położoną głęboko w górach Vermontu elitarną Akademię, pełną tajemniczych zaułków i tuneli, co roku wpuszczającą w swoje progi tylko niewielką grupę nowych uczniów. Chociaż nauka w niej jest przywilejem i przyjemnością, to jednak miejsce to ma swój mroczny sekret. Przed laty, krótko po założeniu Akademii, doszło do tragedii - zginęła jedna z uczennic, a żona i córka Alberta Ellinghama zostały porwane. Przez wiele lat próbowano rozwiązać zagadkę ich zniknięcia, ale bez skutku. Stevie, posiadająca wybitny talent detektywistyczny, wie o tej sprawie wszystko i jest zdeterminowana, żeby odkryć prawdę.
W pierwszej części poznajemy Stevie, kiedy zaczyna naukę w Akademii - razem z nią zwiedzamy rozległy, klimatyczny kampus, poznajemy zasady panujące w szkole i sposób jej działania, i oczywiście pozostałych uczniów, z których każdy wyróżnia się nieprzeciętnym talentem. Równolegle przedstawiana jest sprawa Ellinghamów, za pomocą retrospekcji, artykułów czy zapisów zeznań osób zamieszanych w sprawę. Pierwszy tom nie przynosi jednak żadnej odpowiedzi, kto stał za porwaniem - w przeciwieństwie do drugiego, i to na nim chcę się teraz skupić.
"Znikający stopień" ma bardzo podobny schemat do "Nieodgadnionego" - po raz kolejny Stevie przybywa do Akademii, a nowe odkrycia i wskazówki nie tylko przybliżają ją coraz bardziej do rozwiązania sprawy sprzed lat, ale i jasno wskazują, że niebezpieczeństwo ciągle jest realne. Johnson powoli dokłada kolejne elementy do stworzonej przez siebie układanki, tak jak w pierwszym tomie, za pomocą retrospekcji i zapisów z przesłuchań. Muszę jednak przyznać, że druga część trochę mnie rozczarowała - widać, że jej funkcją jest tylko stworzyć pomost między początkiem a finałem trylogii. Zabrakło tej świeżości i oryginalności, które oferował "Nieodgadniony", a książka wydawała się zbyt długa w stosunku do ilości rzeczywiście znaczącej treści w niej zawartej. Dopiero na ostatnich kilkudziesięciu stronach akcja przyspiesza i poznajemy odpowiedź na pytanie, kto stał za porwaniem Iris i Alice Ellingham - odpowiedź, która również mnie rozczarowała, bo wydawała mi się oczywista już w pierwszym tomie. Na szczęście pozostało jeszcze sporo nierozwiązanych zagadek, więc trzecia część zapowiada się interesująco.
Jeśli chodzi o bohaterów, to z pewnością mamy ich tutaj niecodzienną mieszankę - w końcu Akademia przeznaczona jest dla jednostek wybitnych w swojej branży. Wśród jej uczniów znajdziemy genialnych pisarzy, muzyków, mechaników czy matematyków, a pomiędzy nimi Stevie, która ciągle ma wrażenie, że została przyjęta przez pomyłkę, ale wbrew własnym odczuciom jak najbardziej pasuje do Akademii. Nastolatka jest piekielnie bystra i posiada niezwykle rozwinięty zmysł obserwacji oraz łączenia faktów, ale te nadwyżki w inteligencji równoważy brakami w kwestii umiejętności społecznych, grzeszy też lekkomyślnością i skłonnością do uciekania od problemów - w niektórych momentach nawet dosłownie. Co do jej relacji z Davidem, to od początku byłam do niej sceptycznie nastawiona, bo wydawała mi się wprowadzona na siłę, bez żadnych konkretnych podstaw, poza fizycznym przyciąganiem. Drugi tom nie zmienił mojego zdania, a tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że zarówno w książkach, jak i w życiu, ludzie mieliby o wiele mniej problemów, gdyby tylko potrafili być szczerzy ze sobą nawzajem. W kwestii bohaterów chcę jeszcze tylko wspomnieć, że bardzo podobało mi się odidealizowanie postaci Alberta Ellinghama - w pierwszej części wydawał się być dobrodusznym filantropem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, ale w drugiej dowiadujemy się o nim rzeczy, które rzucają cień na jego pozornie nieposzlakowaną reputację. Dlaczego mi się to podobało? Bo to jedna z bardzo niewielu postaci, która na przestrzeni dwóch tomów cyklu w jakikolwiek sposób ewoluuje.
Chociaż przy lekturze “Znikającego stopnia” miałam mieszane odczucia, to jednak z niecierpliwością czekam na finał tej trylogii i ostateczne rozwiązanie zarówno sprawy Ellinghamów, jak i serii tajemniczych, niewyjaśnionych morderstw, których ofiarą padli uczniowie Akademii i osoby związane ze sprawą. W zalewie młodzieżowych romansów i fantastyki, które ostatnio królują na półkach księgarń, kryminały z nurtu young adult trafiają się niezwykle rzadko, dlatego z pewnością warto zapoznać się z twórczością Maureen Johnson. Jak już mówiłam - drugi tom nie dorównuje pierwszemu, ale za to zapowiada niezwykle ekscytujące zakończenie serii, na które przyjdzie nam jednak jeszcze trochę poczekać - oficjalna premiera planowana jest na styczeń 2020.
Herbaciana ocena:
Książkę przeczytałam dzięki portalowi Czytam Pierwszy.
Mimo, iż współczesne młodzieżówki to raczej nie moja bajka, z początku nawet mnie zainteresowałaś. Niestety nie lubię: otwartych zakończeń, trylogii i niedowarzonych romansów. Czyli raczej spasuję. Chyba, że przekonasz mnie recenzją trzeciej części ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom był naprawdę dobry, więc z czystym sumieniem mogę go polecić. Jeśli trzeci będzie równie dobry, to warto będzie przebrnąć przez drugi ;)
UsuńNa portalu widziałam obie książki, jednak wcześniej mnie nie zainteresowała. Teraz mam chęć ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
To cieszę się, że Cię zachęciłam :)
UsuńSłyszałam o tej serii, ale póki co nie mam chęci na nią. Chociaż recenzja bardzo interesująco napisana.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mimo to polecam serię, jeśli kiedyś najdzie Cię na coś takiego :)
OdpowiedzUsuń