wtorek, 2 kwietnia 2019

Herbatka z książką: Serce w skowronkach

Po dłuższej przerwie w końcu wracam z nowymi tekstami :) Dzisiaj o uroczej, ale też miejscami trudnej powieści Magdaleny Kordel - zapraszam!



Tytuł: Serce w skowronkach
Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 21 maja 2018
Ilość stron: 400

“Serce w skowronkach” to kontynuacja losów Klementyny, którą czytelnicy mogli poznać w powieści “Serce z piernika” - historii samotnej matki z niebywałym talentem do wypieków, oraz jej babki, zwanej Pogubioną Agatą, która nigdy nie doszła do siebie po utracie synka, zabranego w czasie wojny przez Niemców. Pierwsza część opowiadała o przeprowadzce Agaty, Klementyny i jej córeczki Dobrochny do położonego wśród gór Miasteczka, z którego pochodziła ich rodzina. Od tego czasu minęło już kilka miesięcy, Klementyna odświeżyła stare znajomości, nawiązała nowe przyjaźnie, odnalazła swoje miejsce w lokalnej społeczości. Mimo to ciągle paraliżuje ją strach: przed zapuszczeniem korzeni, przed podjęciem decyzji, które nieodwracalnie zmienią jej przyszłość. I chociaż pół Miasteczka namawia ją na otwarcie własnej cukierni, Klementyna boi się konsekwencji takiego kroku, poczucia uwiązania w jednym miejscu. Na szczęście ma przy sobie trzy wspaniałe kobiety: córeczkę, babkę i najlepszą przyjaciółkę, które potrafią skierować ją na właściwe tory. Oprócz tego jest jeszcze ktoś, kto zajmuje coraz więcej miejsca w jej sercu i uczy ją, że każdy ciężar dzielony na dwoje staje się łatwiejszy do niesienia.

Była to zdaje się czwarta książka Magdaleny Kordel, jaką miałam przyjemność przeczytać i po raz kolejny autorka urzekła mnie swoim uroczym, czasem lekko poetyckim stylem, ogromnym poczuciem humoru i umiejętnością płynnego łączenia wątków humorystycznych z tymi poważniejszymi, których w jej powieściach także nie brakuje.

Pod wieloma względami historia Klementyny przypomina mi “Czekoladę” Joanne Harris (choć bardziej jej filmową wersję). Kordel także opowiada o matce i córce, dla których życie w drodze jest chlebem powszednim, ale w końcu trafiają do niewielkiego miasteczka, które ma duże szanse stać się ich domem. Podobnie jak w “Czekoladzie”, również w “Sercu w skowronkach” dużą rolę odgrywają słodkie, niemalże terapeutyczne wyroby głównej bohaterki, którymi zaskarbia sobie sympatię lokalnej społeczności - barwnej, różnorodnej, choć nie zawsze nastawionej pozytywnie do nowych mieszkańców. Oba utwory mają charakterystyczny, ciepły klimat, podszyty odrobiną magii i przy obu trzeba przygotować sobie coś do jedzenia, bo nie da się ich czytać/oglądać z pustym żołądkiem ;)

Magdalena Kordel ma niezaprzeczalny talent do tworzenia interesujących bohaterów, zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych. Chociaż nie zawsze zgadzałam się z Klementyną i miejscami mnie irytowała, to jednak nie jestem w stanie nie darzyć jej sympatią, za jej dobre serce, gotowość do niesienia pomocy słabszym, za jej pozytywną energię, czy za ognisty temperament. Jej córeczka również jest świetna: śmiała, wygadana, inteligentna, potrafiąca okręcić sobie wszystkich wokół palca z takim wdziękiem, że nawet nie zdają sobie sprawy, kiedy znaleźli się pod jej urokiem. Babka Agata z jednej strony potrafi rozbawić do łez, a z drugiej trudno powstrzymać łzy smutku na myśl o jej złamanym przed laty sercu matki.

“Serce w skowronkach” to lekka i ciepła lektura, ale nie brakuje w niej też momentów, w których można się autentycznie wzruszyć czy zapłakać nad ludzką podłością, kiedy autorka pisze o dramatach i tragediach, zarówno tych z przeszłości, jak i tych, które ciągle mają miejsce dookoła nas. Z lektury możemy wynieść lekcję, aby nigdy nie być obojętnymi, kiedy mamy możliwość niesienia pomocy - czasem jeden zwykły akt dobroci może odmienić czyjeś życie.

Powieść ta wywarła na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie, choć niektóre elementy niezbyt mi się podobały. Na przykład bardzo przeszkadzało mi to, że książka spoileruje samą siebie, przez dodawane na końcu rozdziałów zdania typu: “Ale o tym miała się dopiero przekonać” czy “Los miał jednak inne plany” - nie lubię, kiedy zwroty akcji są zapowiadane w ten sposób, odbiera to element zaskoczenia, a zarazem część przyjemności z lektury. Zdaje się jednak, że jest to charakterystyczny element powieści tej autorki, więc muszę się po prostu z tym pogodzić.

Drugie spotkanie z mieszkańcami Miasteczka uważam za bardziej udane niż pierwsze i z pewnością wybiorę się tam jeszcze raz, za pośrednictwem kolejnego tomu serii. Jeżeli lubicie powieści, przy których na zmianę będziecie śmiać się i płakać, to serdecznie polecam wam “Serdeczny” cykl Magdaleny Kordel.

Herbaciana ocena:

Książkę do recenzji dostarczył serwis Jakkupowac.pl




3 komentarze:

  1. Zdecydowanie nie jest to moja bajka, jednak kolejny raz urzekła mnie zarówno Twoja recenzja, jak i fotografia .

    pozdrawiam serdecznie
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta seria jeszcze przede mną, ale myślę, że kiedyś, dam jej szansę. 😊

    OdpowiedzUsuń