Dzisiaj mam dla Was coś nietypowego - post gościnny, napisany przez Marię Różańską, autorkę współczesnego retellingu "Nad Niemnem". Książkę można pobrać za darmo pod tym linkiem. Bez przedłużania zapraszam Was do przeczytania tekstu Marii :)
Przyznajcie się, nawet
jeśli prowadzicie bloga o książkach albo po prostu uwielbiacie literaturę i
wszystko co z nią związane, bardzo prawdopodobne jest, że w szkole czytanie
lektur było dla was przykrym obowiązkiem. Może czasem trafiła się jedna czy dwie
książki, których lektura była przyjemnością, ale większość czytało się z musu i
żeby nie dostać jedynki z kartkówki. Skąd ta nienawiść do wymaganych przez
system oświaty pozycji? Czy winne są same książki, czy też szkoła?
Zacznijmy może od naszego
cudownego polskiego systemu oświaty. Serio, bardziej łopatologiczny jest chyba
tylko system afgański. Czy omawianie książki na lekcji, rozbieranie jej na
czynniki pierwsze i robienie swoistej sekcji zwłok, naprawdę pomaga poznać
zawartą w niej historię, czy raczej od niej odrzuca? Wyobraźcie sobie, że macie
przerabiać w szkole „Cinder” Marissy Meyer. Podekscytowani? No, nie wiem. Po
pierwsze, trzeba to przeczytać w określonym czasie, mając sto zadań domowych i
sprawdzianów z innych przedmiotów. Nie da się w ten sposób porządnie zagłębić w
książkę i się przy niej zrelaksować. Po drugie, problemem jest wspomniane
rozbieranie historii i omawianie jej pod każdym możliwym aspektem. Założę się,
że czasem sami autorzy byliby nieźle zaskoczeni, gdyby wiedzieli, jakie myśli i
zamiary przypisują im polonistki. No, to na próbę: „Czy Marissa Meyer w swojej
książce 'Cinder' ustanowiła tytułową bohaterkę cyborgiem, aby pokazać groźbę
dehumanizacji społeczeństwa przyszłości przez nadużycie techniki i zanik
wartości moralnych” – czy po wizji wypracownia na taki temat, mielibyście
jeszcze ochotę czytać tę książkę?
Teraz przejdźmy do
drugiego problemu. Z własnego oraz wielu znajomych mi osób doświadczenia wiem,
że wiele z lektur czyta się zupełnie inaczej nie tylko, gdy już nie trzeba, pod
groźbą kartkówki, ale i gdy jest się już w wieku poszkolnym. Nie zrozumcie mnie
źle, nie mówię, że uczeń lektury nie lubi, bo nie rozumie. Ja tylko mówię, że
wiele rzeczy, w tym historie z książek, odbiera się w inny sposób, gdy ma sie
już jakieś życiowe doświadczenie, które ma coś wspólnego z daną historią. Na
przykład, gdy czytamy w wieku lat siedemnastu „Latarnika”, raczej mało nas
obchodzi, że jakiś facet tęskni za ojczyzną. Jeśli jednak zdarzyło nam się
kilka lat później gdzieś wyemigrować, możemy doświadczyć podobnych uczuć.
Raczej nie zawalimy przez to roboty, jak rzeczony Skawiński, ale będziemy mieli
szanse lepiej książkę zrozumieć.
Przyjrzyjmy się na koniec
samym lekturom i zawartym w nich historiom. Czy aż tak bardzo różnią się od
tego, co obecnie możemy znaleźć w literaturze? Jeden z motywów
„Nad Niemnem” to historia dziewczyny, która leczy się z rozstania z chłopakiem
przez znalezienie nowej miłości oraz celu w życiu. Nie zakłada może własnego
sklepu, tylko idzie żąć i brata się z ludem, ale jakie czasy, takie zajęcia.
„Lalka” natomiast traktuje o mężczyźnie, który pod wpływem kryzysu wieku
średniego zaczyna szaleć za dziewczyną, która mogłaby być jego córką, i nieustannie robi
przez to z siebie głupiego. Obie te historie zdarzają się przecież
i teraz, zarówno w literaturze, jak i w życiu. Co jest zatem nie tak, dlaczego
uczniowie darzą powyższe pozycje nienawiścią czystą a szczerą? Myślę, że poza
wymienionymi powyżej powodami, winny jest archaiczny język. No bo czy historia
chłopaka, który wraca ze studiów do domu, kręci z dwiema babkami na raz, a
potem musi uciekać przed lokalnymi władzami nie byłaby łatwiejsza do przyjęcia,
gdyby napisano ją inaczej niż trzynastozgłoskowcem?
Wiecie, jaka jest jedna,
niezaprzeczalna zaleta lektur? Są tanie, a często i darmowe. Istnieją strony jak
choćby Wolne Lektury, które oferują legalnie darmowe pliki w formatach PDF,
epub, mobi i txt, z zaznaczeniem motywów literackich w tekście i słowniczkiem
archaicznych słów. A tytułów do wyboru jest wiele i ktoś taki jak ja – miłośnik
klasyki, z wrodzoną skłonnością do skąpstwa – nie będzie rozczarowany.
A jak to wygląda/wyglądało u Was? Których lektur nie lubicie najbardziej?
Maria Różańska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz