Strony

poniedziałek, 17 lipca 2017

Przedpremierowo: Moja Lady Jane

Już w tym tygodniu, a dokładniej 19 lipca, do księgarń trafia nowa propozycja od wydawnictwa SQN - "Moja Lady Jane". Czy warto się z nią zapoznać? Zapraszam do przeczytania mojej opinii :)




Tytuł: Moja Lady Jane
Autor: Cyntia Hand, Brodi Ashton, Jodi Meadows
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 19 lipca 2017
Ilość stron: 432
Ocena: 8/10 



Jane Grey, ulubiona kuzynka króla Edwarda Tudora, nie wymaga od życia zbyt wiele. Do szczęścia wystarczą jej książki, dużo, duuuużo książek (Ile książek sobie teraz wyobrażasz? Dołóż do tego dwa razy tyle.) i powszechna sprawiedliwość społeczna - bagatela, prawda? Z dnia na dzień dowiaduje się jednak, że wkrótce ma wyjść za mąż za Gifforda Dudleya, syna królewskiego doradcy. Ani Jane ani jej przyszłego małżonka nie zachwyca ta perspektywa, bo chociaż Gifford jest przystojnym i wrażliwym młodzieńcem, do jego ulubionych zajęć należy galopowanie po pastwiskach i skubanie siana, gdyż całe dnie spędza pod postacią konia, tylko na noc przyjmując ludzką formę. Dziwne? Nie w alternatywnej wersji rzeczywistości, którą autorki stworzyły w tej powieści. W Anglii Jane i Gifforda roi się od Eianów, ludzi potrafiących zamieniać się w zwierzęta, nieakceptowanych przez większość społeczeństwa. Niestety do tej większości należy Maria, siostra króla, prawowita spadkobierczyni tronu w przypadku śmierci Edwarda, a ta zbliża się wielkimi krokami. Wskutek dworskich intryg i ku wielkiemu zaskoczeniu Jane, władza królewska przypada w udziale właśnie jej, z czym Maria wcale nie zamierza się pogodzić. Rozpoczyna się niebezpieczna, ale i przezabawna gra o tron, której skutki trudno jest przewidzieć. Do tego Jane powoli odkrywa, że koń też człowiek…

Powieść jest oparta luźno (tak luźno, że niejednego historyka może przyprawić o palpitacje) na prawdziwych losach brytyjskiej monarchii XVI wieku. Przed rozpoczęciem lektury przeczytałam artykuł o prawdziwej Lady Jane Grey, żeby mniej więcej kojarzyć postacie i wydarzenia, chociaż tak naprawdę nic nie przygotowało mnie na to, co stworzyły autorki. A stworzyły niesamowicie zabawną, wciągającą, zwariowaną historię, która bawi i porywa już od pierwszych stron.

Pierwszą rzeczą, która zwróciła moją uwagę przy czytaniu, był bardzo przyjemny i leciutki styl autorek, zwracających się do czytelnika jak do siedzącego obok przyjaciela. Lubię w książkach takie akcenty, kiedy autor stara się nawiązać kontakt z osobą po drugiej stronie, a tego w “Mojej Lady Jane” nie brakowało. Widać też, że paniom Hand, Ashton i Meadows bardzo dobrze się ze sobą współpracowało - po powieści z tyloma autorkami można by się spodziewać jakichś zgrzytów narracyjnych, krzywych szwów pomiędzy poszczególnymi kawałkami książki, ale całość jest niesamowicie spójna i pozbawiona błędów, jakie mogłyby pojawić się w pracy zbiorowej.


Druga rzecz - humor! Dawno już nie czytałam czegoś tak zabawnego, choć momentami aż absurdalnego. Ale, jako fanka Monty Pythona, nie mam nic przeciwko odrobinie absurdu, a wręcz witam go z otwartymi ramionami. Chociaż autorki są Amerykankami, bardzo dobrze wyszło im połączenie zwariowanego brytyjskiego humoru z tym bardziej przyziemnym, amerykańskim. Jeśli nie lubicie zwracać na siebie uwagi w miejscach publicznych, lepiej czytajcie “Moją Lady Jane” w zaciszu własnego domu, gdzie będziecie mogli swobodnie chichotać (a może powinnam napisać - rżeć?), bez ściągania na siebie ciekawskich spojrzeń.

Trzeci, niezaprzeczalny atut tej powieści, to bohaterowie, szczególnie główna trójka: Jane, Gifford i Edward, ale także całe mnóstwo świetnie wykreowanych postaci pobocznych, z których żadna nie jest bezbarwna. Jane - odważny i dumny mól książkowy, z pewnością przypadnie do gustu czytelnikom, którzy tak jak ona kochają książki i najchętniej zawsze braliby jedną (ewentualnie dziesięć) ze sobą, żeby uniknąć nadmiaru społecznych interakcji. Gifford - trochę naiwny, ale wierny i lojalny pół-koń, jest idealnym uzupełnieniem dla postaci Jane, a powolne ocieplanie się ich relacji to moim zdaniem jeden z najlepszych wątków tej powieści. Jak na dwójkę całkiem mądrych ludzi, w niektórych sprawach bywają niestety parą głupków ;) Ale w ten uroczy, niewinny sposób, który wywołuje raczej uśmiech, niż irytację. A jeśli uważacie, że wyznanie chęci kłócenia się z kimś nie jest romantyczne, to jesteście w błędzie.



Koń-cząc moją recenzję, serdecznie zachęcam was do sięgnięcia po “Moją Lady Jane”. Jeśli lubicie książki z historią w tle, mnóstwem humoru i sporą szczyptą magii i romansu, koń-ecznie przeczytajcie tę powieść. Dobra zabawa gwarantowana!


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu SQN.






5 komentarzy:

  1. Widzę, że obie świetnie bawiłyśmy się podczas lektury! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj zamówiłam. Wygląda to bardzo fajnie, no i wszyscy ją zachwalają. Poza tym, przyznam, intryguje mnie, jak z historii Jane Grey udało się zrobić śmieszną książkę. No, zobaczymy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to zastanawiało, jak przeczytałam ten artykuł o jej historii na Wikipedii :D A jednak udało się ;) Mam nadzieję, że Ci się spodoba!

      Usuń
  3. Świetna recenzja! Na pewno ją przeczytam, bo uwielbiam powieści inspirowane postaciami lub faktami historycznymi i z dodatkiem humoru (a jeśli jest on podobny jak w Twoim poście, to na pewno przypadnie mi do gustu :D). Do tego bardzo ciekawi mnie ten wątek fantastyczny wprowadzony przez autorki :)

    OdpowiedzUsuń